W Polsce podjęto na wielką skalę reintrodukcję, czyli ponowne wprowadzenie wymarłego
gatunku, inaczej restytucję, czyli odbudowanie populacji. Działania te miały na celu przywrócenie populacji
łososia atlantyckiego (Salmo salar) w polskich rzekach;
podobne działania dotyczyły także zanikającej troci wędrownej
(Salmo trutta morpha
trutta), która jest wędrowną formą pstrąga potokowego.
Łososie i trocie zazwyczaj nie są rozróżniane przez rybaków i handlowców. Przeciętny zjadacz mięsa różowego (a zjadaczki łososiowego) koloru ma do czynienia wyłącznie z prawdziwym łososiem, ale hodowanym w ciasnych klatkach w norweskich fiordach.
OSTATNIE DZIKIE
Ostatnie dzikie łososie obserwowano w
karpackiej rzecze Skawie w 1952 roku. Od roku 1970, kiedy ukończono
budowę zapory we Włocławku łososie nie miały już szans wracać
na tarliska w Polsce południowej i rozmnażały się głównie w
rzekach pomorskich, gdzie przetrwały do końca lat sześćdziesiątych
XX wieku. Po raz ostatni tarło łososi zaobserwowano w Drawie w 1985
roku i wtedy podjęto działania zmierzające do restytucji tego
gatunku (np. Bartel i Kleszcz, 2008).
START INTERESU
Od tego czasu przez 10 lat
Morski Instytut Rybacki prowadził sadzową hodowlę łososia w
Zatoce Puckiej koło Jastarni, której obiektem były łososie
pozyskane z łotewskiej Dźwiny i w małej części z fińskiej Newy.
W 1995 roku, gdy instytutowi zabrakło funduszy pozostałe tarlaki
przejął hodowca (obecnie przedsiębiorstwo produkcyjno-handlowe
sp. z o. o.)(Paruzel, 1996). Restytucja łososia z Dźwiny została
uznana za udaną a reintrodukowane łososie wracały na tarło do
dopływów dolnej Wisły oraz do rzek Pomorza Zachodniego. Łososie
były jednak na dużą skalę poławiane przez PZW na potrzeby
sztucznego rozrodu a po pobraniu produktów rodnych zabijane i
kierowane do handlu (Paruzel, 2001).
Na programie restytucji
łososi do polskich rzek skorzystały ośrodki hodowli tych ryb,
instytuty naukowe oraz rybacy. Obserwacje licznych wędkarzy
potwierdzają dość dziwną u łososi cechę: reintrodukowane
łososie są do siebie podobne jak klony i wpływają do rzek
niezgodnie z naturalnym kalendarzem tarła. Co gorsze, nie zanotowano
narybku i smoltów spływających z tarlisk, można więc sądzić, że
do rzek wprowadzono ułomne ryby, nie mogące się rozmnażać bez
pomocy człowieka. W takim przypadku należałoby uznać, że
restytucja łososia w ogóle nie nastąpiła (np. Kolendowicz, 2005;
Szymański, 2005).
Przypadki połowów
rybackich łososi i troci oraz odłowu w czasie wędrówki tarłowej
pod pretekstem pozyskiwania ikry do sztucznego tarła są silnym
argumentem, aby uznać, że program restytucji tych ryb polegał na
przemysłowej hodowli mięsa i ikry (np. Szymański,
2003).
Jeśli jeszcze nie wszyscy
wiecie, o co chodzi, streszczę krótko: wszyscy mają interes w tym,
żeby łososie wstępowały do naszych rzek, jednak nie wszyscy mają
interes, żeby łososie się w nich rozmnażały. Gdyby łososie
rozmnażałyby się naturalnie, ośrodki hodowlane i niektóre
instytucje naukowe utraciłyby zyski z produkcji drogiego materiału
zarybieniowego, za który płaci państwo, organizacje ekologiczne i
wędkarze.
MOŻE WRÓCĄ
W ostatnich latach
restytucją łososi do karpackich dopływów Wisły zajmowało się
kilka współpracujących organizacji, między innymi WWF, PZW, RZGW
w Krakowie i UR w Krakowie (Mikołajczyk, 2008). Z różnych źródeł
wiem, że łososie są także wpuszczane przez wymienione instytucje
do podkrakowskiej Rudawy. Do wybranych rzek wprowadzono pochodzący z
hodowli narybek łososi, który w czasie 2-3 letniego pobytu w rzece
zapamięta smak wody i kierując się nim wróci, by odbyć tarło.
Tak się stanie, jeśli małe łososie nie zostaną zabite przez
ścieki, buldożery rozjeżdżające górskie rzeki, agregaty
prądotwórcze kłusowników, sidła wieśniaków i przez wędkarzy, którzy
uznają smolty łososi za pstrągi. Ponadto łososie muszą
dwa razy pokonać zaporę we we Włocławku. Pozostaje tylko mieć
nadzieję, że najsilniejsze z reintrodukowanych ryb powrócą do
dopływów górnej Wisły i stworzą zdziczałą, rozmnażającą się
populację.
ZARYBIAĆ CZY NIE ZARYBIAĆ
Praktyka pokazuje, że
wprowadzanie do wód ryb hodowlanych i sztuczne wspomaganie w
czynnościach rozrodczych często jest szkodliwe dla ich populacji. W
naturalnych warunkach często samce toczą walki o dostęp do samic,
przez co tylko geny dużych i silnych osobników są dziedziczone.
Poza tym większość narybku jest skazana na pożarcie przez
drapieżniki lub śmierć głodową, co przyczynia się do dalszej
selekcji. Ryb z hodowli są chronione przed groźnymi czynnikami i
ich śmiertelność jest niższa, przez co w populacji może być
duży odsetek ryb słabych genetycznie. Ryby takie krzyżując się z
dzikimi osobnikami osłabiają całą populację, podczas gdy tarło
naturalne jest najlepszą i najbezpieczniejszą formą zwiększenia
liczebności ryb (np. Pietrzak, 2006).
Znając powyższe fakty,
łatwo wywnioskować, że korzystniej dla naszej przyrody
zainwestować środki w ochronę rodzimych populacji ryb,
renaturalizację rzek i uświadamianie społeczeństwa, niż w
eksperymenty z hodowlą obcych gatunków lub ras.
Tekst dedykuję mamie, która "przez telefon" grzebała w stosach gazet szukając numerów i stron cytowanych tu artykułów.
Fot. w nagłówku: łosoś atlantycki w naturalnym środowisku, http://commons.wikimedia.org/wiki/Salmo_salar
Źródła:
Bartel R. i Kleszcz M.
2008). Użytkownik rybacki – nowa rzeczywistość, PZW 2008, s. 127
- 133
Kolendowicz J. 2005. [tzw.
wstępniak] Wędkarski Świat, 2(110)/2005, s. 3.
Paruzel M. 1996. 10 lat
sadzowej hodowli łososia w Jastarni. Wędkarz Polski, 3(61) 1996:,
s. 20-21, 74.
Paruzel M. 2001. Darujmy
łososiom wolność. Wiadomości Wędkarskie, 10(628) 2001,s. 74-75.
Pietrzak R. 2006. Naturalne
ryby. Wędkarski Świat, 2/2006,
s. 48-49.
Szymański M. 2003. Gdzie
znikają trocie. Wędkarski Świat, 1(85)/2003, s. 38.
Szymański M. 2005. My
chcemy troci! Otwarcie sezonu łososiowego. Wędkarski Świat,
2(110)/2005s. 50-54.
Mikołajczyk T. 2008. Raport
z realizacji programu restytucji łososia atlantyckiego (Salmo
salar L.) w dorzeczu górnej Wisły w latach 2004-2007. Katedra
ichtiologii i Rybactwa UR w Krakowie. Online:
http://awsassets.wwfpl.panda.org/downloads/raport_losos_atlatyncki.pdf
5 komentarze:
Witam, przyznam się szczerze że temat tego artykułu jak i cały artykuł niezbyt wiele mi mówią gdyż to zupełnie nie moja działka aż w takim stopniu zagłębiać się w tematykę wędkarską. Zdecydowanie wolę być widzem czy towarzyszyć w łowach no i nie ma co ukrywać lubię zjeść dobrze a cóż może być lepszego niż świeża ryba prosto z wody, i to właśnie łączy mnie z tym z tym tekstem a konkretniej ta troć wędrowna widoczna na zdjęciu powyżej, upieczona na ognisku nieopodal Parsęty, którą miałem przyjemność skosztować, w smaku REWELACJA. Mam cichą nadzieję, że wkrótce znajdę się tam ponownie. Pozdrawiam wszystkich
Nosorożec czarny zniknął z powierzchni "naszej" Ziemi. Ciekawe czy to już zaczął się początek końca naszej ludzkiej cywilizacji bo tempo wybijania np zwierząt i w ogóle niszczenia środowiska przez człowieka jest przeogromne. Ile jeszcze, 1000 lat, 5000, a może max 10000 co czasowo i tak to niewiele skoro gatunki zwierząt ewoluują miliony lat.
Dinozaury zniknęły 65 milionów lat temu, razem z nimi 3/4 istniejących wtedy gatunków. Pikuś to jednak w porównaniu z wymarciem 95% gatunków przed 250 milionami lat. Chyba żaden kreacjonista nie wmówi nam, że te wymierania spowodował człowiek. W naszym interesie jest teraz, żeby przetrwały gatunki, które są dla nas ważne. Proszę zwrócić uwagę, jak rzadko słyszy się o nowo powstających gatunkach. Jest jeszcze mnóstwo nieznanych gatunków, które są ciągle opisywane przez badaczy. Trudno stwierdzić, które gatunki żyją od dawna nieznane a które niedawno się pojawiły.
Nosorożec czarny jako gatunek nadal istnieje, natomiast jeden z jego podgatunków (Diceros bicornis longipes) zamieszkujący Kamerun, a więc populacja zachodnioafrykańska została uznana 10 listopada 2011 roku za wymarłą (choć wolę słowo wytępioną) http://www.iucnredlist.org/apps/redlist/details/39319/0 . Czasy w których pojedyncze stada słoni, liczone były w tysiącach ( konkretnie 5000) przeszły do historii, podobnie zresztą z łososiem pacyficznym ( 10 milionowe ławice).
Co się tyczy powstawania nowych gatunków, to człowiek nie jest w stanie obserwować tego procesu , przynajmniej jeżeli chodzi o duże kręgowce. Zależy to też od przyjętej definicji gatunku ( pomijam także krzyżówki międzygatunkowe).
Duża część nieznanych gatunków zanim zostanie odkryta, wymrze. Nie mówie już o wyamrłych i nie opisanych.
łosoś? wiadomo że tylko z hodowli norweskich....
Prześlij komentarz
Szanowni Czytelnicy!
Zachęcam Was gorąco do komentowania wpisów na blogu i jednocześnie zachęcam równie gorąco do korzystania z tagów HTML, szczególnie przy wklejaniu linków do stron internetowych.
Oto kilka przykładów tagów HTML obsługiwanych przez bloggera:
link - a href=
wytłuszczenie - b
kursywa - i