Kokolitofory - mali bohaterowie mórz i oceanów

Kokolitofory (Coccolithophores), to tajemnicze morskie żyjątka, które wpływają na klimat na Ziemi bardziej niż Wam się wydaje.

Ciepłe bajorko Darwina

Wygląda na to, że Darwin i tym razem miał rację. Ciepłe bajorka w pobliżu źródeł hydrotermalnych są lepszym środowiskiem do powstania życia niż okolice dna oceanów w pobliżu tzw. ventów

Mech i wielkie wymieranie

Pierwsze mchy pojawiły się na lądzie w ordowiku. Uruchomiona przez nie reakcja hydrolizy krzemianów doprowadziła do zlodowacenia i wielkiego wymierania.

Zagłuszanie oceanu

Ocean pełen jest dźwięków. Trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów i odgłosy zwierząt. Coraz częściej jednak słychać hałas ludzkich urządzeń. Hałas, który zabija wieloryby.

Kleszcze i niesporczaki w kosmosie

Nie są tak odporne jak bakterie, a jednak. Niesporczaki i kleszcze są w stanie przetrwać podróż międzygwiezdną i zasiedlić kosmos.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tektonika. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tektonika. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 czerwca 2013

Ameryka i Europa znów razem? Tak, za 220 mln lat

Atlantyk ciągle rozszerza się dzięki ryftowi w Grzbiecie Środatlantyckim, a jego brzegi podawane są jako przykład pasywnych krawędzi oceanu. Obie Ameryki odsuwają się od Europy i Afryki ze średnią prędkością 2-3 cm rocznie. Jednocześnie Ameryki najeżdżają na płytę oceaniczną Pacyfiku, która wsuwa się pod nie, na ich zachodnich wybrzeżach. Ta gigantyczna strefa subdukcji odpowiedzialna jest za wypiętrzenie Kordylier amerykańskich (łącznie z Andami). Teoretycznie więc, Atlantyk mógłby rozrastać się aż do momentu skonsumowania Pacyfiku w strefach subdukcji. Wtedy do Ameryki mielibyśmy prawie tak daleko jak do Japonii. Z ostatnich obserwacji wynika jednak, że u wybrzeży Portugalii tworzy się nowa strefa subdkcji, która zacznie konsumować Atlantyk. Europa znów połączy się z Ameryką.

Proces spontanicznego tworzenia się stref subdukcji, czyli miejsc, gdzie jedna płyta litosferyczna wsuwa się pod inną, nie jest do końca poznany. Szczególnie trudno było znaleźć współczesne miejsca, gdzie pasywne krawędzie płyt zamieniałyby się w aktywne. Jednym z miejsc podejrzewanych o zachodzenie takiego procesu były wschodnie wybrzeża Atlantyku w rejonie Cieśniny Gibraltarskiej. Obszar ten jest szczególny, gdyż leży na granicy płyty afrykańskiej i euroazjatyckiej, które zbliżają się do siebie. Efektem zbliżenia jest łańcuch alpejski, ciągnący się od Maroka po Himalaje. Polski odcinek Alpidów to oczywiście Karpaty.
Płyty tektoniczne Ziemi. Zwróć uwagę na pasywne krawędzie Atlantyku oraz nasunięcia w rejonie Gibraltaru (fig. NASA)
W przeszłości pomiędzy płytą afrykańską a euroazjatycką rozciągał się tzw. ocean Tetydy, a pozostałością po Tetydzie są dzisiejsze morza, Śródziemne i Czarne oraz wypiętrzone osady morskie Tetydy w postaci wspomnianego już łańcucha Alpidów. Tetyda była też oceanem, po którym przemieszczała się płyta Dekanu, zanim zderzyła się z Azją wypiętrzając Himalaje. Oprócz Dekanu, na obszarze Tetydy znajdowało się mnóstwo innych, pomniejszych płyt kontynentalnych, które wpychały się na płyty afrykańską i euroazjatycką, wraz z zamykaniem się Tetydy.
Zachodnia część Morza Śródziemnego. Poziome kreski szrafury oznaczają skorupę oceaniczną, pozostałość oceanu Tetydy. Widoczny jest też bardzo wyraźnie wkraczający w Atlantyk nasunięcie łuku Gibraltaru (wg Oggiano et al., 2009)
Z analiz współczesnych ruchów tektonicznych wynika, że Tetyda wciąż jest jeszcze żywa i wciąż się zamyka. Alpidy nadal wypiętrzają się a płyty afrykańska i euroazjatycka zbliżają się do siebie. Oceaniczna skorupa Tetydy wsuwa się pod obie płyty kontynentalne, Afryki i Eurazji, nasuwając na przedpole wspomniane mikropłyty. Rezultatem tych ruchów są częste trzęsienia Ziemi, np. w Turcji oraz liczne wulkany na Morzu Śródziemnym. Szczególnym miejscem jest zachodnia część Morza Śródziemnego - Morze Alborańskie, gdzie występuje struktura tektoniczna opasująca Góry Betyckie w Hiszpanii, Gibraltar oraz Góry Atlas w Maroku. Wszystkie te górotwory tworzące wygięty ku zachodowi łuk, to efekt nasuwania się bloku alborańskiego Tetydy na Iberię i pn. Afrykę. Mamy zatem miejsce, gdzie jeden z mikrokontynentów Tetydy graniczy z pasywną krawędzią Atlantyku! Jest to tzw. łuk Gibraltaru.
Scenariusze rozwoju strefy subdukcji w Atlantyku wg Duarte et al. (2013)
Aktywność tektoniczna łuku Gibraltaru dała znać o sobie w słynnym trzęsieniu Ziemi, o magnitudzie powyżej 8.5 w skali Richtera, które zrujnowało Lizbonę w 1755 r. Kolejne miało miejsce w 1969 r. Jak się okazuje, związane jest to z migracją łuku Gibraltaru na zachód (Duarte et al., 2013). Ta migracja powoduje nasuwanie się płyty alborańskiej na oceaniczną płytę atlantycką. Innymi słowy, dno Atlantyku schodzi pod łuk Gibraltaru i mamy gotową subdukcję dotąd pasywnej krawędzi Atlantyku. Scenariusze na przyszłość są dwa: w jednym łuk Gibraltaru ekspanduje w stronę Atlantyku, a w drugim, zamiera, lecz na Atlantyku otwiera się nowa strefa subkdukcji. Jest jeszcze trzecie wyjście, kombinacja obu scenariuszy. Tak czy owak, wyliczono, że Iberia może dobić do Ameryki w ciągu najbliżych 220 mln lat, przy założeniu ciągłej subdukcji Atlantyku pod łuk Gibraltaru.
Mapa geologiczna regionu alborańskiego - łuku Gibraltaru (wg Calvert et al., 2000)
Na zakończenie dodam jeszcze, że cykl powstania-otwierania-ekspansji-zamykania i wypiętrzania oceanu nazywa się cyklem Wilsona i właśnie jesteśmy świadkiem przechodzenia Atlantyku z fazy ekspansji do fazy powolnego zamykania. No chyba, że będzie inaczej, ale pogadamy o tym za 220 mln lat.

Źródła: 
Fotografia w nagłówku: Gibraltar  Photo Credit: flavijus via Compfight cc

Calvert, A., Sandvol, E., Seber, D., Barazangi, M., Roecker, S., Mourabit, T., Vidal, F., Alguacil, G., & Jabour, N. (2000). Geodynamic evolution of the lithosphere and upper mantle beneath the Alboran region of the western Mediterranean: Constraints from travel time tomography Journal of Geophysical Research, 105 (B5) DOI: 10.1029/2000JB900024

Duarte, J., Rosas, F., Terrinha, P., Schellart, W., Boutelier, D., Gutscher, M., & Ribeiro, A. (2013). Are subduction zones invading the Atlantic? Evidence from the southwest Iberia margin Geology DOI: 10.1130/G34100.1

sobota, 7 stycznia 2012

Trzęsienie ziemi w okolicach Jarocina

Polska jest krajem asejsmicznym, leżącym w większości na skonsolidowanym podłożu, czyli poza strefami współczesnej kolizji płyt litosfery. Innymi słowy obrazek powyżej wkleiłem w celach ozdobnych :) Co nie znaczy, że nie dochodzi u nas do trzęsień Ziemi. Właściwie to dochodzi do nich bardzo często. Rejony nawiedzane tymi wstrząsami związane są z podziemnym wydobyciem surowców kopalnych, a więc z działalnością człowieka. W Polsce dotyczy to głównie Górnego Śląska i zagłębia miedziowego. Wstrząsy te są z reguły niewielkie i nie przekraczają 3 stopni w 12 stopniowej skali Mercallego (w skrócie ML). 3 stopnie to bardzo mało, są to wstrząsy ledwo odczuwalne przez ludzi. Właściwie dopiero 4 stopniowe trzęsienie jest w jakiś sposób odczuwalne (często ludzie porównują je ze wstrząsem jaki towarzyszy przejazdowi w pobliżu ciężarówki). Zniszczenia, np. takie jak w Turcji, wywołują wstrząsy o sile conajmniej 7-8 ML. 

Patrząc na ruchy Ziemi w Polsce notowane przez obserwatoria sejsmologiczne, widać, że chyba codziennie dochodzi do wstrząsów w skali do 3 st. ML. Dzisiaj (7 stycznia 2012) około godz. 9:00 mieliśmy trzęsienie Ziemi w okolicach Głogowa (GPS N51.62; E15.92) o sile 3.2 ML. 3 stycznia 2012 odnotowano 2.8 ML w okolicach Sosnowca (GPS N50.23; E19.19) (sprawdź tutaj). O takich drobiazgach w mediach się jednak nie mówi. 

Głośno jest jednak o wstrząsach sejsmicznych w okolicach Jarocina z 6 stycznia 2012 (GPS N52.11; E17.64). Siła tego trzęsienia wynosiła 3.8 ML (po korekcie), a epicentrum znajdowało się 10 km pod powierzchnią (sprawdź tutaj). Jak widać, nie było to zbyt silne trzęsienie, stąd też nie wywołało żadnych strat. Gdyby coś takiego zdarzyło się np. w Bytomiu, pewnie byśmy nie usłyszeli o tym w mediach. Stało się jednak inaczej, gdyż w rejonie Poznania wstrząsy sejsmiczne to ewenement.

Zastanawiając się nad przyczyną trzęsienia Ziemi w rejonie Jarocina warto zwrócić uwagę na ogólną budowę geologiczną Polski. Polska zasadniczo leży na trzech głównych jednostkach tektonicznych (Fig. 1):
1. prekambryjskiej platformie wschodnioeuropejskiej;
2. doklejonych do niej obszarach o konsolidacji kaledońsko-waryscyjskiej;
3. młodym orogenie alpejskim (Karpaty i przedpole na południu Polski).
Jeśli gdziekolwiek mielibyśmy spodziewać się trzęsień Ziemi wywołanych ruchem płyt litosfery, to oczywiście w najmłodszym obszarze fałdowym czyli w Karpatach. I tak rzeczywiście jest. Zdarzają się tam wstrząsy (Fig. 2).

Teraz rzut oka na mapy.

Fig. 1. Mapa tektoniczna Polski. Północna i wschodnia Polska leży na platformie wschodnio-europejskiej (East European Platform), na południu mamy młody orogen karpacki. Reszta to skonsolidowane i doklejone do platformy paleozoiczne płyty (Lamarche et al., 2003). Kropką oznaczono rejon wstrząsu.
Fig. 2. Lokalizacja zarejestrowanych wstrząsów sejsmicznych w Polsce w ciągu ostatnich 52 lat (czerwone plamy). Jak widać, wstrząsy związane są głównie z wydobywaniem kopalin stałych, miedzi i węgla kamiennego. W obrębie młodego orogenu karpackiego rejestrowano wstrząsy na Orawie. Gwiazda oznacza trzęsienie w okolicach Jarocina (źródło htt://emsc-csem.org).
Z analizy powyższych figur wynika, że co prawda trzęsienie koło Jarocina leży poza obszarem najczęściej notowanych wstrząsów sejsmicznych, ale leży także w pobliżu granicy głównych jednostek tektonicznych, podkreślonej dodatkowo uskokiem. Uskok ten, a właściwie strefa uskokowa, ciągnie się wzdłuż tzw. niecek brzeżnych (niecki Szczecina, Uniejowa, Nidy) i czasem nazywa się go uskokiem Poznań-Rzeszów (jak zaznaczono na fig. 1). Najczęściej jednak w geologii strefę tę określa się mianem linii T-T czyli strefy uskokowej Teisseyre'a-Tornquista (od nazwisk geologów, polskiego i niemieckiego pochodzenia). Jak wyglądają te niecki brzeżne i strefa uskoku T-T fajnie widać na modelu trójwymiarowym zamieszczonym poniżej (fig. 3).

 Fig. 3. Mapa głębokości zalegania podłoża skorupy ziemskiej (nieciągłość Moho czyli granica pomiędzy skorupą i płaszczem ziemskim). Widać bardzo grubą skorupę platformy wschodnioeuropejskiej (do 50 km) i cienką skorupę kaledońsko-waryscyjską. Na granicy pomiędzy tymi dwiema typami skorupy ziemskiej leży Jarocin, co oznaczono kropką (Lamarche et al., 2003).
W świetle tych obserwacji wydaje się, że właśnie aktywność na linii uskoku Poznań-Rzeszów odpowiada za wstrząsy w okolicach Jarocina.
W wypowiedziach dla mediów, prof. Jerzy Żaba podał uskok Dolska, jako strukturę tektoniczą odpowiedzialną za wstrząsy. Uskok ten jest przedłużeniem strefy nasunięcia łysogórskiego w Górach Świętokrzyskich i generalnie nawiązuje przebiegiem do wspomnianej linii T-T czyli biegnie w kierunku NW-SE (patrz fig. 1).

ps. Nie wiem czemu, w mediach piszą o trzęsieniu w okolicach Kalisza, skoro z Kalisza do epicentrum było 54 km, a z Jarocina tylko 15. Promocja Kalisza?

Źródła:
Lamarche, J., Scheck, M. & Lewerenz, B., 2003. Heterogenous tectonic inversion of the Mid-Polish Trough related to crustal architecture, sedimentary patterns and structural inheritance. Tectonophysics 373: 75-92.

European-Meditteranean Seismological Center http://www.emsc-csem.org

Doniesienia Wprost 24 http://www.wprost.pl/ar/286859/Trzesienie-ziemi-w-Kaliszu/

Post o trzęsieniu Ziemi w Turcji http://kalcyt.blogspot.com/2011/10/trzesienie-ziemi-w-turcji.html

Zdjęcie w nagłówku: Tubi (CC-AS-A 3.0 Unported License)

niedziela, 6 listopada 2011

Tektonika i diamenty czyli co porusza kontynenty?


Tektonika kier (płyt) kontynentalnych to obowiązujący obecnie paradygmat w naukach geologicznych, poparty wieloma obserwacjami. Dzięki satelitom GPS możemy obserwować ruch kontynentów w czasie rzeczywistym. W zasadzie wszystko jest jasne. Skorupa oceaniczna tworzy się w grzbietach śródoceanicznych zwanych strefami przyrostu dna oceanicznego, spredingu oceanicznego (spreading seafloor zones) lub strefami ryftu, po czym zapada się na krańcach oceanu, zanurzając się pod lżejszą płytę kontynentalną w tzw. strefie subdukcji. Prowadzi to do ciągłego ruchu kontynentów.
Wszystko super, ale tylko teoretycznie.

Tak naprawdę, powyższy model sprawdza się jedynie w przypadku Oceanu Spokojnego. Atlantyk i Ocean Indyjski pozbawione są w zasadzie stref subdukcji. Wygląda to tak, jakby Afryka stała w miejscu, a jedynie grzbiety atlantycki i indyjski odsuwały się od niej, popychając wszystkie kontynenty przed sobą, aż do Pacyfiku lub zderzenia z Eurazją. Sprawę komplikuje jeszcze fakt, że przecież wschodnia część Afryki też odsuwa się od reszty kontynentu, co możemy obserwować w dolinach ryftowych Wielkich Rowów Afrykańskich. Osobnym problemem są plamy gorąca (hot spots), które występują na Ziemi w stałych miejscach, niezależnie od stref ryftowych, jakby ich ruch kontynetów nie dotyczył. Jak sobie z tym poradzić?

Rozmyślania należy rozpocząć od zebrania kilku podstawowych danych. Po pierwsze, dlaczego w ogóle dno oceaniczne przyrasta? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba było zaglądnąć pod skorupę oceaniczną, do wnętrza Ziemi i zobaczyć jak jest zbudowana. Oczywiście, tak głęboko jeszcze się nie dowierciliśmy, więc skorzystano z innych metod.

 
Rozchodzenie się fal sejsmicznych we wnętrzu Ziemi; P - fale podłużne; S - fale poprzeczne

Z pomocą przyszły fale sejsmiczne wywoływane przez trzęsienia ziemi. Z grubsza można je podzielić na fale podłużne i poprzeczne. Obie rozchodzą się z różną prędkością. Szczególnie ważne jest także to, że fale podłużne mogą się rozchodzić we wszystkich ośrodkach, a fale poprzeczne tylko w ośrodkach o stałym stanie skupienia (skałach). Fale podłużne są o ok. 10% szybsze od poprzecznych. Pomiary rozchodzenia się fal sejsmicznych we wnętrzu Ziemi ujawniły jej wewnętrzną budowę. Okazało się, że pod skorupą oceaniczną jest płaszcz ziemski zbudowany z uplastycznionych skał, a pod nim jądro Ziemi. Jądro ma swoją płynną część zewnętrzną, która stanowi barierę dla rozchodzenia się poprzecznych fal sejsmicznych.

Całość procesów dotyczących przyrostu dna oceanicznego rozgrywa się w płaszczu ziemskim. Ponieważ przyrost ten odbywa się poprzez wydostawanie się gorącej magmy z wnętrza Ziemi w postaci tzw. pióropuszy płaszcza, odpowiedzialnością obarczono konwekcję w płaszczu. Konwekcja tłumaczyła też grzęźnięcie zimnej skorupy oceanicznej w płaszczu, która opadając w stronę jądra, stopniowo się ogrzewa, po czym znów konwekcyjnie unosi i wydostaje na powierzchnię w strefach ryftu. Wszystko to odbywa się w olbrzymich komorach konwekcyjnych w płaszczu ziemskim. Wyszedł piękny model, prawda? Tylko co z konwekcją pod Atlantykiem skoro nie ma tam stref subdukcji? A plamy gorąca?

Konwekcję w płaszczu pod Atlantykiem odłóżmy na razie na bok. Zajmijmy się plamami gorąca. Najsłynniejszą chyba plamą gorąca jest hawajski hot spot. Wydostająca się z niej magma wychodzi na powierzchnię przez kratery hawajskich wulkanów, a przesuwająca się nad plamą gorąca płyta spowodowała, że mamy cały archipelag wysp hawajskich. Najstarsze, to pozostałości po nieczynnych już wulkanach, gdyż odpłynęły już sponad hawajskiej plamy gorąca. Wniosek z Hawajów jest prosty. Plamy gorąca nie przemieszczają się. To skorupa ziemska porusza się względem nich.

 Jak powiązać nieruchome plamy gorąca z pióropuszami płaszcza? Jeśli mechanizm wydostawania się gorącej magmy z płaszcza jest ten sam, to musi być jakieś wspólne rozwiązanie.

Trzeba zatem sięgnąć do historii Ziemi i prześledzić ruch kontynentów. Jeśli plamy gorąca nie przemieszczają się, powinnyśmy odnaleźć wygasłe wulkany, które powstały, kiedy skorupa znajdowała się ponad plamą. Przesuwając kontynenty do ich położenia z okresu powstania wulkanu nad hot spotem, otrzymamy lokalizację plam gorąca na przestrzeni dziejów.
Rozwiązania dostarczają diamenty.

Diamenty tworzą się pod wpływem ogromnego ciśnienia, ponad 150 km pod powierzchnią, w obrębie płaszcza ziemskiego. Niektóre z diamentów mogły powstać nawet na głębokościach rzędu 660-1700 km. Na powierzchnię wynoszone są w kominach skał wulkanicznych zwanych kimberlitami, stowarzyszonych często z plamami gorąca. Znanych jest kilkanaście tysięcy kimberlitów, ale najsłynniejsze są te położone pod starymi częściami skorupy ziemskiej (kratonami, np. w RPA). Po zestawieniu lokalizacji kimberlitów z uwzględnieniem ruchu kontynentów, okazało się, że większość z nich występuje w pobliżu dużych prowincji magmowych, czyli miejsc gdzie w przeszłości dochodziło do intensywnego wulkanizmu.

Miejsca te nazwano strefą tworzenia się plam (pióropuszy) gorąca (Plum Generation Zone - PGZ) (Torsvik et al., 2010). Najciekawsze dla naszych rozważań jest to, że strefa tworzenia się plam gorąca (nie lubię określenia pióropuszy gorąca) otacza głównie Afrykę! Ale jeszcze ciekawsze jest to, że druga taka strefa umieszczona jest symetrycznie, po drugiej stronie globu, pod obecnym Pacyfikiem! (Fig. 1).

Fig. 1. Obszary gwałtownego zwolnienia fal poprzecznych Tuzo i Jason. Prędkość fali podana w skali poziomej (dVs). PGZ - strefa tworzenia się pióropuszy gorąca; LIP - duża prowincja magmowa; gwiazdka w żółtym kółeczku - aktywne wulkany na plamach gorąca (wg Burke'a, 2011).

Uwzględniając ruch kontynentów, okazało się, że większość dużych prowincji magmowych w przeszłości, np. permskie trapy syberyjskie, umieszczona była dokładnie we wspomnianej strefie (Torsvik et al., 2010).
Na dobitkę dodam, że strefy tworzenia się plam (pióropuszy) gorąca otaczają rozległe obszary cechujące się gwałtownym zwalnianiem fal poprzecznych na pograniczu płaszcza i jądra ziemskiego. Obszary wyhamowania fal poprzecznych nazwano Tuzo (Afryka) i Jason (Pacyfik) (Burke, 2011) (Fig. 1).

Patrząc na przekrój przez Ziemię, uwzględniający strefy Tuzo i Jasona, jasne staje się co napędza tektonikę kier. Tuzo i Jason powodują wybrzuszenie geosfery ziemskiej i dzięki nim wszystko, co jest na zewnątrz Afryki, niejako spływa ku obniżonym miejscom. Ryft śródatlantycki generowany jest w strefie tworzenia się plam gorąca wokół Afryki. Właściwie fig. 2 jest tak wymowna, że nie wymaga komentarza.

Fig. 2. Z cyklu niesamowite przekroje, przekrój przez Ziemię na wysokości równika. Widać stałe jądro wewnętrzne (inner core), płynne jądro zewnętrzne (outer core), dolny płaszcz ziemski (lower mantle), górny płaszcz (upper mantle). Pomiędzy strefami Jason i Tuzo występują strefy grzęźnięcia płaszcza ziemskiego (sinking mantle), który schodzi do powierzchni jądra (wg Burke'a, 2011).

Sprawa istnienia Tuzo i Jasona staje się genialnie oczywista, jeśli przeglądniemy mapy paleogeograficzne. Okazuje się, że Tuzo i Jason istnieją już od proterozoiku i wszystko na Ziemi kręciło się wokół nich (Torsvik et al., 2010). Cała tektonika kier. Ich rozmieszczenie na wysokości równika, na antypodach, sprawia wrażenie, że powstały one w wyniku ruchu obrotowego Ziemi.

Źródła:
1. Burke, K. (2011). Plate Tectonics, the Wilson Cycle, and Mantle Plumes: Geodynamics from the Top Annual Review of Earth and Planetary Sciences, 39 (1), 1-29 DOI: 10.1146/annurev-earth-040809-152521
2. Torsvik, T., Burke, K., Steinberger, B., Webb, S., & Ashwal, L. (2010). Diamonds sampled by plumes from the core–mantle boundary Nature, 466 (7304), 352-355 DOI: 10.1038/nature09216 
3. Post o przyszłych kontynentach Następna Pangea
4. Fig. w nagłówku: Wiek dna oceanicznego - NOAA Public Domain

ps. Tuzo i Jason nawiązują do imion  Jasona Morgana i Johna Tuzo Wilsona, słynnych geofizyków (szczególnie Wilson zasłynął jako twórca tzw. cyklu Wilsona). Burke (2011) utworzył te nazwy jako akronim od zwrotów The Unmoved Zone Of Earth's deep mantle (TUZO) oraz Just As Stable ON the opposite meridian (JASON).

wtorek, 25 października 2011

Trzęsienie ziemi w Turcji

Earthquake Alert
Naturalne trzęsienia ziemi są nieuniknioną konsekwencją ruchu płyt litosferycznych. Do trzęsień dochodzi w miejscach kolizji takich płyt. Ostatnie wydarzenia w Turcji, po raz kolejny boleśnie uświadamiają nam, że kolizja płyt powoduje ogromne naprężenia w skorupie ziemskiej, których uwolnienie, może prowadzić do potężnych zniszczeń. I jak zwykle przy takiej okazji, media gorączkowo poszukują fachowców, którzy przed kamerą skomentują bieżące wydarzenia. Tak się jakoś składa, że i podczas trzęsienia w Japonii i teraz, przed kamerami TV, którą akurat oglądałem, występowali specjaliści z Instytutu Geofizyki PAN. Nazwisk nie pamiętam, za to pamiętam, jak pierwszy specjalista narysował przed kamerą kierunek zanurzania się płyty euroazjatyckiej pod pacyficzną (!) czyli dokładnie na odwrót niż w rzeczywistości. Tym razem, przy okazji trzęsienia w Turcji, specjalista stwierdził, że dla przeciętnego Turka obecne trzęsienie to szok, bo z czymś takim może się spotkać średnio 1-2 razy w ciągu swojego życia. Nie wiem co miał na myśli specjalista, bo wypowiedź została urwana i chyba trochę wyciągnięta z kontekstu. Dlatego post ten umieściłbym w kategorii: co artysta miał na myśli.

piątek, 23 września 2011

Następna Pangea


Trzęsienia Ziemi, wybuchy wulkanów stale przypominają nam, że nasza planeta żyje. To wewnętrzne, burzliwe życie nieodmiennie prowadzi do przemieszczania się skorupy kontynentalnej, do ruchu kontynentów. Dokładne pomiary tempa przemieszczania się kontynentów pokazały, że w niektórych przypadkach prędkość może dochodzić nawet do 20 cm/rok. Takie tempo osiąga przyrost skorupy oceanicznej na południowym Pacyfiku. Łatwo sobie wyliczyć, że w ciągu ostatnich 100 lat dwa punkty w tamtym regionie oddaliły się od siebie o 20 metrów.
Nie wszędzie jednak jest tak drastycznie, np. Ameryka Północna odjechała od Europy od czasu I wojny światowej tylko ok. 2 m. Jeśli ktoś chce się naocznie przekonać czy tak jest, może się wybrać na Islandię, która leży dokładnie na środku grzbietu śródatlantyckiego i lewa strona Islandii ciągnie w stronę Ameryki, a prawa w stronę Europy. Są tam rozpadliny, które stale się powiększają, gdzie po jednej stronie mamy Amerykę a po drugiej Europę. Tam można zobaczyć wspomniane, 2m szczeliny powstałe w ciągu ostatnich 100 lat.
Wnioski płynące z powyższego wydają się oczywiste: konfiguracja lądów zmienia się w czasie. Na podstawie wielu wskazówek: paleontologicznych, sedymentologicznych i paleomagnetycznych udało nam się zrekonstruować pozycję lądów w minionych epokach geologicznych. Kontynenty, które wtedy istniały uzyskały swoje nazwy. Do najważniejszych kontynentów, które kiedyś były na Ziemi należą m.in. Gondwana obejmująca dzisiejsze kontynenty południowe (Amerykę Pd., Australię, Antarktydę, Afrykę i płw. indyjski) oraz Pangea. Pangea nazywana jest superkontynentem bo składała się z wszystkich ówczesnych płyt kontynentalnych połączonych razem. Tak działo się w permie, czyli ponad 250 mln lat temu.
Po rozwikłaniu zagadki konfiguracji minionych lądów, nadeszła pora na próby przedstawienia wyglądu Ziemi w przyszłości.