wtorek, 10 kwietnia 2012

Najstarsze polskie skamieniałości

Tym razem zamieszczam post z dziedziny, którą zajmuję się zawodowo. Skupiłem się na makroskamieniałościach, bo te każdy czytelnik może sam znaleźć i obejrzeć. Starałem się, aby tekst był przystępny zarówno dla doświadczonych kolekcjonerów skamieniałości jak i dla ciekawych świata czytelników nieobeznanych z literaturą naukową. We wstępie zrezygnowałem z podawania większości cytowanych źródeł dla powszechnie znanych faktów, gdyż sam spis literatury byłby długi jak wielki post. Celowo nie oznaczyłem skamieniałości śladowych, gdyż są w trakcie opracowywania.

POCZĄTKI ŻYCIA
Przyjmowany przez geologów wiek Ziemi wynosi około 4,6 mld (miliardów) lat (ICS, 2010). Najstarsze znane skamieniałości organizmów liczą według różnych źródeł 3,8 mld -3,4 mld lat. Historię Ziemi dzieli się tradycyjnie na dwa eony: kryptozoik (czas "ukrytego" życia) obejmujący prekambr (4,6-0,542 mld lat temu) i fanerozoik (czas "jawnego" życia) obejmujący ostatnie 542 mln (milionów) lat. W skałach prekambru makroskopowo widoczne skamieniałości - makroskamieniałości - z reguły nie występują, natomiast są liczne od początku paleozoiku (pierwsza era fanerozoiku). Taki zapis paleontologiczny dowodzi, że 542 mln lat temu miała miejsce tzw. kambryjska eksplozja życia (kambr - pierwszy okres paleozoiku). Najstarsze makroskamieniałości, czyli takie, które można znaleźć w terenie, bez lupy i mikroskopu, znane są ze skał górnoprekambryjskich wieku ok. 600 mln  lat. Znaleziska wyjątkowych w prekambrze, "dużych" skamieniałości organizmów tkankowych znane są głównie z Australii, Kanady i terenu byłego Związku Radzieckiego. Te najstarsze organizmy tkankowe nazywane są organizmami ediakarańskimi lub wendobiontami i były tematem wielu opracowań naukowych (można się z nimi zapoznać w WIKIPEDII)

STARE SKAŁY W POLSCE
W Polsce najstarsze znane skały liczą "zaledwie" 2,2 mld lat i występują w północno-wschodniej Polsce. Na próżno szukać w nich skamieniałości, gdyż są to granitoidy, czyli skały powstałe z zastygłej magmy. Ponadto nie występują na powierzchni, lecz na głębokości kilkuset metrów. Tuż ponad magmowymi skałami w tej części Polski występują skały osadowe wieku 1,3 mld lat, które teoretycznie mogą zawierać skamieniałości. Jednak stwierdzono je dopiero w młodszych, liczących 600-500 mln lat skałach z górnego proterozoiku (koniec prekambru) i kambru (początek paleozoiku) nawierconych na gł. 3000-5000 m. Wśród tych skamieniałości nie natrafiono niestety na spektakularne formy ediakarańskie. Opisano jedynie mikroskamieniałości akritarchów i bakterii oraz glony i różnorodne skamieniałości śladowe (ang. trace fossils) (Pajchlowa, 1990; Pacześna, 1996). Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że duże skamieniałości są znacznie trudniejsze do uchwycenia w rdzeniach wiertniczych niż w odsłonięciach.
Skały uważane powszechnie za prekambryjskie odsłaniają się na powierzchni w Sudetach, lecz zawierają tylko mikroskamieniałości akritarchów i bakterii. Ponadto sudeckie skały są zmetamorfizowane (przeobrażone pod wpływem wysokiej temperatury i ciśnienia), przez co mikroskamieniałości są trudne do identyfikacji. Część badaczy wątpi w ich prekambryjski wiek i zalicza je do wczesnego paleozoiku.

GÓRY ŚWIĘTOKRZYSKIE
Na południu Gór Świętokrzyskich, w rejonie Kotuszowa, odsłaniają się mułowce i piaskowce formacji łupków Czarnej uważane przez długi czas za górnoprekambryjskie, lecz ostatecznie włączone do dolnego kambru (542-520 mln lat temu). Te skały zawierają zidentyfikowane szczątki mikro- i makroorganizmów! Prekambryjski wiek tych skał przyjmowano początkowo właśnie dlatego, że nie stwierdzono w nich skamieniałości, zwłaszcza w ich najstarszym ogniwie łupków kotuszowskich. Dalsze badania przyniosły odkrycie tzw. małych skamieniałości skorupkowych (ssf - small shelly fossils, lub wg szkoły Mariusza, po polsku – mms – małe muszlowate skamieniałości). Wśród opisanych skamieniałości szkieletowych (ang. skeletal fossils) były hyolity z rodzajów Hyolithes i Alatheca (Orłowski i Waksmudzki, 1986) oraz tajemnicze skamieniałości Sabellidites i Coleoloides zaliczane do robaków bądź otwornic (Pajchlowa, 1990; Żakowa i Jagielska, 1970). Na podstawie ssf skały formacji łupków Czarnej zaliczono do najstarszego kambru przedtrylobitowego, czyli uznano za starsze od najstarszych znanych trylobitów (np. Orłowski; Orłowski i Waksmudzki, 1986; Kowalski, 1983). Badania akritarchów wskazały jednak znacznie młodszy, "trylobitowy" wiek formacji łupków Czarnej i podważyły znaczenie stratygraficzne ssf. Zajmując się tymi skałami, przyjmuję zgodnie za specjalistami od akritarchów "trylobitowy" wiek tych skał (np. Kowalczewski i in., 1987), jednak uznaję sprawę ich wieku za niedostatecznie wyjaśnioną. W skałach formacji łupków Czarnej brak jest trylobitów a do trylobitowych poziomów Holmia-Schmidtiellus i Protolenus-Issafeniella zaliczono je na podstawie akrtitarchów z grupy Skiagia, współwystępujących z tymi rodzajami trylobitów w innych miejscach na świecie. W najwyższej jednak części formacji obecne są skamieniałości śladowe pochodzenia trylobitowego. Występowanie takich śladów w górnej części formacji łupków Czarnej sugeruje, że być może pojawienie się trylobitów miało miejsce właśnie pod koniec powstawania tej formacji. Co prawda trylobity z formacji łupków Czarnej były odnotowane w pracy doktorskiej Kowalskiego z 1979 r., jednak "zaginęły" w opublikowanych przez niego wynikach badań (Kowalski, 1983).
Niezależnie od tego, czy skały znad Czarnej reprezentują prekambr, kambr przedtrylobitowy, czy trylobitowy, są według mojej wiedzy najstarszymi skałami w Polsce, w których można znaleźć makroskamieniałości szkieletowe. Poza hyolitami i tajemniczymi organizmami skorupkowymi, można w nich znaleźć glony i różnorodne skamieniałości śladowe - głównie ślady żerowania organizmów w osadzie.
Niektóre skamieniałości śladowe z łupków formacji Czarnej, Jasień k/Kotuszowa. Paski skali dł. 5 mm.
Nieco dalej na północ od formacji łupków Czarnej, na dużym obszarze Gór Świętokrzyskich odsłaniają się dolnokambryjskie piaskowce formacji z Ociesęk. Formacja ta reprezentuje dwa zespołowe poziomy trylobitowe: Holmia-Shmidtiellus i Protolenus-Issafeniella. Według najnowszych koncepcji (np. Kowalczewski i in., 2006) piaskowce z Ociesęk są tego samego wieku co łupki Czarnej, jednak w przypadku formacji z Ociesęk wiek jest dobrze udokumentowany i z pewnością skały te nie są starsze.
W piaskowcach z Ociesęk można znaleźć trylobity, z powodu których ta mała wieś w sercu Gór Świętokrzyskich staje się mekką dla spragnionych rarytasów kolekcjonerów skamieniałości. Zapewniam, że trylobity w tych skałach są naprawdę liczne, ale znalezienie ładnych okazów wymaga cierpliwości i tężyzny fizycznej. Z tego powodu wielu zbieraczy skamieniałości zniechęca się po krótkiej wizycie w ociesęckiej "kamionce". Najstarsza część formacji piaskowców z Ociesęk (poziom Holmia-Schmidtiellus) z trylobitami odsłania się w małym łomie przy szczycie wzgórza Sterczyna i przy drodze z Ociesęk do Daleszyc, u podnóża Igrzycznej. Ładne okazy trylobitów można znaleźć w luźnych blokach skalnych ułożonych na miedzach na wzgórzu Leśniakowa Dębina. Szczegółowe opisy odsłonięć dających szanse upolować ładne okazy trylobitów opisał Kozłowski (2001). Trzeba się jednak liczyć, że większość znalezionych okazów trylobitów będzie niekompletna, czy wręcz znajdziemy jedynie pojedyncze segmenty pancerzy. Najczęściej występującym trylobitem jest Strenuella polonica. Liczne są również „Comluellaoratrix, Holmia sp. i Kjerulfia sp.

Niektóre trylobity z piaskowców formacji z Ociesęk z rejonu Ociesęk. A: Kjerulfia sp.; B: Holmia sp.; C-J: Strenuella polonica K:Ornamentaspisoratrix; L: Ornamentaspisoratrix (Oo) i Strenuella polonica (Sp) M: Issafeniella ?orlowinensis. A-L: dolny kambr, poziom Holmia-Schmidtiellus, M: dolny kambr, poziom Protolenus-Issafeniella. A, C: Igrzyczna północ; B, K, L: Leśniakowa Dębina; D-J: Sterczyna; M: Wysokówka. Paski skali dł. 1 cm.
Poza trylobitami, w piaskowcach z Ociesęk można znaleźć rzadkie i niepozorne ramienionogi bezzawiasowe z grupy lingulidów, odciski galaretowatych meduz oraz różnorodne skamieniałości śladowe. Przeciętny kolekcjoner skamieniałości mógłby sobie wyobrazić, że we wczesnym kambrze żyły tu niemal wyłącznie trylobity i meduzy, jednak tkwiłby w głębokim błędzie. Ogromna różnorodność skamieniałości śladowych, zawierających głównie ślady żerowania organizmów i ich nory mieszkalne, sugeruje wielką różnorodność w świecie organizmów zamieszkujących dno morza we wczesnym kambrze. W piaskowcach z Ociesęk rozpoznano kilkadziesiąt ichnogatunków (gatunków śladów organizmów)! Najspospolitsze są ślady żerowiskowe, ślady ukwiałów oraz nory mieszkalne robaków. Zachowanie się licznych skamieniałości śladowych przy ubóstwie skamieniałych "nietrylobitowych" szkieletów sugeruje, że w większości były to organizmy pozbawione  twardych elementów.
Niektóre skamieniałości śladowe z piaskowców formacji z Ociesęk, dolny kambr, poziom Holmia-Schmidtiellus.  sst: ślad spoczynku trylobita, ssu: ślad spoczynku ukwiału, pozostałe: ślady żerowiskowe robaków i nieznanych organizmów.
Paski skali dł. 1 cm.
Liczne skamieniałości można znaleźć także w młodszych skałach środkowego i górnego kambru Gór Świętokrzyskich oraz młodszych systemów geologicznych. Mnie jednak najpiękniejsze skamieniałości nie dają tyle frajdy, co wydłubanie nawet mizernych szczątków z liczących ponad pół miliarda lat skał dolnego kambru.

SUDETY
W Sudetach, oprócz skał uznawanych za prekambryjskie odsłania się również kambr z makroskamieniałościami. W będących częścią Sudetów Górach Kaczawskich eksploatowane są kambryjskie wapienie wojcieszowskie zawierające archeocjaty (prymitywne gąbki) i szczątki o niejasnej pozycji systematycznej. Wiek wapieni wojcieszowskich był przedmiotem wieloletniej dyskusji, skały były uznawane za kambryjskie, ordowickie a nawet permskie. Wątpliwości co do wieku skał i interpretacji skamieniałych szczątków z nich pochodzących są spowodowane  przekrystalizowaniem skały. Wapienie zapewne zostały przeobrażone razem z otaczającymi je skałami metamorficznymi facji zieleńcowej. Dopiero stosunkowo niedawne znaleziska archeocjatów w rejonie miejscowości Mysław pozwoliły z pewnością zaliczyć te skały do kambru (Białek i in., 2007). Stwierdzone przez cytowanych autorów rodzaje archeocjatów pozwalały na określenie wieku wapieni wojcieszowskich na schyłek wczesnego kambru (piętro botom wydzielane na Syberii), co oznacza, że sudeckie gąbki są młodsze niż opisane tu skamieniałości z Gór Świętokrzyskich. Niestety autorzy-znalazcy archeocjatów nie podali dokładnego miejsca znalezisk. Artykuł o sudeckich archeocjatach dostępny jest online w PRZEGLĄDZIE GEOLOGICZNYM.

JEDNAK GÓRY ŚWIĘTOKRZYSKIE?
Jeśli zatem ktoś chce szukać skamieniałości sprzed ponad pół miliarda lat a nie lubi marnować czasu, powinien zdecydowanie udać się w Góry Świętokrzyskie. Nie wykluczone jednak, że w przyszłości zostanie w Polsce znalezione stanowisko z jeszcze starszymi makroskamieniałościami. Jeśli ktoś wątpi w te słowa, to pozwolę sobie przypomnieć, że jeszcze kilkanaście lat temu zdecydowanie twierdzono, że na terenie Polski nie występują skamieliny dużych gadów lądowych. Obecnie natomiast niejeden "dinopark" wyrósł w miejscu znalezienia ich kości lub tropów.
Lokalizacja odsłonięć najstarszych skał kambryjskich w Górach Świętokrzyskich. Gwiazdką oznaczone nieopisane w tekście wychodnie.

Fot. w nagłówku: ślad żerowania nieznanego organizmu, formacja łupków Czarnej, Jasień.

Żródła:
Białek D., Raczyński P., Sztajner P. i Zawadzki D. 2007. Archeocjaty wapienie wojcieszowskich. Przegląd Geologiczny, 55: 1112-1126.
Kowalczewski Z., Kuleta M. & Moczydłowska M. 1987. Nowe dane o dolnym kambrze okolic Kotuszowa i Korytnicy w Górach Świętokrzyskich. Kwartalnik Geologiczny, 31: 225-226.
Kowalczewski Z., Żylińska A. & Szczepanik Z. 2006. Kambr w Górach Świętokrzyskich.W: Skompski S. & Żylińska A. (red.) Procesy i zdarzenia w historii geologicznej Gór Świętokrzyskich, Materiały 77 Zjazdu Naukowego Polskiego Towarzystwa Geologicznego w Ameliówce k. Kielc, 28-30 czerwca 2006: 14-27. Państwowy Instytut Geologiczny, Warszawa.
Kowalski W. R. 1983. Stratigraphy of the Upper Precambrian and lowest Cambrian strata insouthern Poland. Acta Geologica Polonica, 33: 183-218
Kozłowski W. 2001. Ciekawe miejsca: Trylobity kambryjskie z okolicy Ociesęk. Otoczak, 27: 12-14.
Orłowski S. 1975. Jednostki litostratygraficzne kambru i górnego prekambru GórŚwiętokrzyskich. Acta Geologica Polonica, 25: 431-448.
Orłowski S. i Waksmudzki B. 1986. The oldest Hyolitha in the Lower Cambrian of the HolyCross Mountains. Acta Geologica Polonica, 36: 225-231.
Pajchlowa M. (red.), Budowa Geologiczna Polski T. III. Atlas skamieniałości przewodnich i charakterystycznych: 46-70. Państwowy Instytut Geologiczny.
ICS 2010. http://www.stratigraphy.org/ics%20chart/09_2010/StratChart2010.pdf
Wikipedia: http://en.wikipedia.org/wiki/Ediacara_biota

23 komentarze:

Ciekawe czy ktoś planuje dobra, popularną pozycję książkową na ten temat?

Od czasu do czasu na polskim rynku ukazują się podobne wydawnictwa np. Stupnickiej "Poznajemy Góry Świętokrzyskie" czy Machalskiego i Stolarskiego "Paleofakty". Jest tylko jeden problem - opłacalność. Żeby Autor i pozostali beneficjenci mogli coś z tego mieć, książka musi mieć albo duży nakład (np. > 5000) albo dużą cenę. To drugie odpada, pozostaje to pierwsze. I to powoduje, że stopień ogólności takich pozycji jest tak duży, że właściwie nie wiadomo do kogo są adresowane. I kółko się zamyka. Moim zdaniem jedynym wyjściem jest publikowanie w internecie (po niewielkich kosztach, albo z niewielkim, ale pewnym zyskiem) książek dostępnych on-line lub do druku na życzenie (print-on-demand). Można wtedy zapewnić poziom nie dbając o nakład, a zarabiać przy okazji czego innego (np. reklam w serwisie internetowym udostępniającym książki on-line). Koszt wydruku spada na kupującego, odpadają pośrednicy, a część ludzi skopiuje sobie książkę, np do tabletu lub smartfona. Zresztą można także takie książki sprzedawać on-line. Odpada koszt wydruku, papieru, pośredników i koszt dostawy. Książka zamiast 50 zł, może kosztować 5 zł, a każdy wydrukuje sobie tyle ile będzie chciał, potrzebował.
A może masz jakiś inny, ciekawy pomysł? Chętnie wysłucham

Z tą sprzedażą on-line jestem za. osobiście kocham papier, jego zapach, ciężar, faktura... to doznania zmysłowe nie mniej intensywne niż te z kobietą. Ale sorry Winnetou business is business, jestem realistą.

Półki faktycznie mamy zawalone pseudopopularnonaukowymi pozycjami i te dobre nie mają szansy się przebić.

Z drugiej strony wciąż są wydawnictwa oferujące całkiem ciekawe (merytorycznie do przyjęcia) pozycje popularnonaukowe, więc ciągle jest to jeszcze niezły interes. Inna sprawa iż autor angielskojęzyczny publikowany w kilkunastu krajach jednocześnie (lub z niewielkim poślizgiem) potem szybko tłumaczony może sobie pozwolić na niskie nakłady, gdyż poprzez ekspansje terytorialna może się sp[rz4edawać na całym globie. Zwłaszcza gdy "ma nazwisko".

Dla autorów polskich jest to jednak z jakiś względów nie do przeskoczenia - czemu? No tu już zadał bym pytanie wydawcom. Moim zdaniem idą po prostu na łatwiznę - dokładnie tak samo jak na łatwiznę idą producenci telewizyjni kalkując dobrze się sprzedające programy zachodnie.

Tymczasem pozostaje mi np. czytanie Academii i zaduma bo często spotykam tam naukowców obdarzonych wybitnym piórem.

Kiedyś bardzo fajną serię wydawniczą miał Prószyński i S-ka - Na ścieżkach nauki. Było tam sporo ciekawych pozycji polskich autorów, np. Ryszkiewicza. Ale ostatnio coś nie widzę tych książek na półkach. Był też PIW i PWN, ale zdaje się, że popularyzacja nauki, to nie był dochodowy interes. Wszystkie wydawnictwa puszczały te książki przy okazji innych, na których można było zarobić. U nas jedynie podręczniki i beletrystyka są w stanie zagwarantować odpowiedni nakład. Przy tych pierwszych można jeszcze dotację ministerialną otrzymać.
Wiem skądinąd, że czasem Autorzy piszą dla wydawnictwa na zamówienie i nie orientując się w rynku wydawniczym podpisują niekorzystne dla siebie umowy, np. o tantiemach od sprzedaży dopiero powyżej 10 tys. egzemplarzy.
To nierealne w Polsce, więc po niewczasie orientują się, że robili za darmo. Z drugiej strony, w naukach przyrodniczych, dla naukowca bardziej opłaca się publikować artykuły naukowe w wysoko punktowanych czasopismach, niż ślęczeć nad książką rok czy dwa. Nie opłaca się. Co innego humaniści, ci z natury zalewają rynek swoimi publikacjami, więc mamy nierównomierne rozłożenie akcentów na rynku wydawniczym.
Sytuacja mogłaby się zmienić, gdyby dyrektywy ministerialne były inne, ale na to się nie zanosi. Zresztą może i słusznie, bo trudno nam doganiać świat pisząc książki dla polskich czytelników itp itd.
A co papierowej wersji, zgadzam się, że to zupełnie co innego trzymać w rękach prawdziwą kobietę, niż tę na szklanym ekranie ;) tyle, że czytelnik sam będzie musiał za to zapłacić. W dobie druku cyfrowego, taki pojedynczy egzemplarz może kosztować tyle ile nakład offsetowy.
Już tak na zakończenie dodam, że nakłady polskich wydawnictw z dziedziny nauk o Ziemi są naprawdę mizerne. To się w żaden sposób nie spina finansowo. Najbardziej prestiżowe czasopismo Acta Palaeontologica Polonica ma nakład 300 egz., najbardziej popularyzatorski tytuł - Wszechświat tylko 700 egz. Jak to ma na siebie zarabiać? Dla porównania taki blog Kasi Tusk (w sumie żadnych cudów tam nie ma) ma ponad 200 tys. wejść dziennie. Widać to też po tzw. misji mediów publicznych, którą miały pełnić, ale okazało się, że rynek reklamodawców patrzy na słupki oglądalności a nie na misję.
W kategorii pop-sci jedynie anglojęzyczne zarabiają na siebie, bo to jest rynek ogólnoświatowy. Rozgadałem się i nie temat posta. Sorry :)

Między innymi Prószyńskiego miałem na myśli.
Co do reszty także jesteśmy zgodni. Sytuacja jest co najmniej zła.
Jakimś rozwiązaniem mogło by być zatrudnianie przez wydawnictwa dziennikarzy specjalizujących się w popularyzacji - no ale tu też kwestia zapewnienia odpowiednich nakładów - którzy by pisali książki niejako zamiast naukowców, ale pod ich patronatem.

Niestety wiedza podobnie jak i kultura przegrała sromotnie w "wolnym" rynkiem mediów - zamiast Młynarskiego czy Czerwonego Tulipana mamy szołowiznę, w zasadzie mamy szołowizne w zamian wszystkiego...
A blog Tuskównej... to chyba nie są rozważania filozoficzne zakładam bo sprawdzać mi się nie chce.

No to ponarzekaliśmy sobie... Kiedyś zastanawiałem się, jak to jest z tą popularyzacją nauki w Polsce i tu pole do popisu dla jednostek muzealnych. Myślę, że to one głównie powinny się tym zajmować. Póki co, w Polsce to kuleje. Jednym z przykładów może być Muzeum Ewolucji PAN i jego periodyk Ewolucja. Parę lat temu, jeszcze za życia Karola Sabatha, ruszył też serwis ewolucja.org, ale umarł wraz ze śmiercią pomysłodawcy...

Właśnie dostrzegłem u nich "dzieje życia" Dzika - to pozycja u mnie kluczowa, w niej przechowuje wycinki prasowe (te mające sens oczywiście - bo bredni drukuje się całe szpalty).

w sumie to propozycja dobra jest - muzea jako instytucje mające w programie wydawanie pozycji popularnonaukowych - tylko że politycy rozłożą łapki - "nie ma na to pieniędzy" - ważniejsze jest "żeby była ciepła woda w kranie"... i tylko potem zdziwienie gdy przeciętny Kowalski nie wie skąd się ta ciepła woda bieże

Ja za dobrą książkę, będącą dobre ilustrowanym przewodnikiem np. dla kolekcjonerów skamieniałości czy wędkarzy dałbym każde pieniądze. Taka książka musi być na poziomie "Paleofaktów" Machalskiego i Stolarskiego a nie pełna pomyłek i kiepskich rysunków jak "Poznajemy Góry Świętokrzyskie" Stupnickiej i Stempień-Sałek. "Paleofakty" kupiłem w kiosku z tanią książką na dworcu w Katowicach za 9 PLN(!) a dałbym za nią 100 PLN. Dwutomowy przewodnik po Górach Świętokrzyskich Kotańskiego wylicytowałem na Allegro za ponad 100 PLN i byłem zadowolony. Niestety wielu czytelników myśli inaczej niż ja - kiedyś np. przyglądałem się w gmachu AGH, jak całkiem ładna dziewczyna kserowała cały przewodnik Stupnickiej i Stempień-Sałek (który kosztował ok. 33 PLN). Tak działa Nasze społeczeństwo, 30 PLN za książkę to dużo, ale za 0,7 l wódki to umiarkowana cena (bo 15 lat temu była droższa!)...

Ba ale 15 lat temu wódka miała zazwyczaj 40 i więcej procent a teraz ma 38... niecałe. To było tytułem smutnego żartu.
Tak zgadzamy się - książki mają swoją wartość i jako przedmioty wartościowe należy je traktować, dokładnie tak samo jak z wiedzą - tymczasem wielu wciąż uważa że "im się należy".

A może nie muzea tylko uniwersytety powinny promować naukę? ;> Taki UJ mógłby wydawać coś popularno-naukowego i przy okazji promować uczelnię i swoich pracowników czy zdolnych studentów:)

Anonimie - Uczelnia jak sama nazwa wskazuje powołana jest do dydaktyki i pracy naukowej.
Zaś właśnie muzeom przeznaczono rolę jej popularyzacji.

Dzięki, wyręczyłeś mnie. Właśnie miałem to napisać :)

np. Muzeum Ewolucji PAN wydaje Rocznik i Ewolucję:
www.paleo.pan.pl/pl/wydawnictwa.html

Dzieki za link. Do periodyku "Ewolucja" bardzo trudno dostać się z poziomu strony www muzeum. Mimo starań, nie udało mi się znaleźć bezpośredniego linku. Jest tylko Rocznik Muzeum Ewolucji w zakładce Edukacja.
I jeszcze dzięki za przypomnienie o tych tytułach, dołącze je do listy polskich czasopism geologicznych.

witam posiadam bardzo ciekawa skamieline z epoki kredy ;) znalazlama u mnie na zwirowni ( woj wielkopolskie) chetnie oddalabym w dobre rece - pisac gg 9716333

Prosimy o bardziej szczegółowe informacje, np. zdjęcie, wysłane e-mailem na adres Michała Stachacza lub mój. Można też poprzez wiadomość na facebookowym fanpage'u blogu.

http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090801/POWIAT0110/819539718

http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140718/POWIAT0110/140719144

http://wyborcza.pl/1,75248,17016393,_Nogi_sie_pode_mna_ugiely___Noz_sprzed_100_tysiecy.html

http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090922/POWIAT0110/235333309

Ponieważ tu piszecie o skamieniałościach, to mam odcisk w piaskowcu stopy pewnie dinozaura znaleziony we wsi Modrzewina gm.Stąporków. Odcisk ten znaleziono podczas kopania studni.Ma średnicę około 20 cm. Może to kogoś zainteresuje. Mój adres to z_gocio@poczta.onet.pl

"W Polsce najstarsze znane skały liczą "zaledwie" 2,2 mld lat i występują w północno-wschodniej Polsce. (...) Ponadto nie występują na powierzchni, lecz na głębokości kilkuset metrów."
Czy można gdzieś zobaczyć te skały np. w jakimś muzeum?

Prześlij komentarz

Szanowni Czytelnicy!
Zachęcam Was gorąco do komentowania wpisów na blogu i jednocześnie zachęcam równie gorąco do korzystania z tagów HTML, szczególnie przy wklejaniu linków do stron internetowych.

Oto kilka przykładów tagów HTML obsługiwanych przez bloggera:
link - a href=
wytłuszczenie - b
kursywa - i