Kokolitofory - mali bohaterowie mórz i oceanów

Kokolitofory (Coccolithophores), to tajemnicze morskie żyjątka, które wpływają na klimat na Ziemi bardziej niż Wam się wydaje.

Ciepłe bajorko Darwina

Wygląda na to, że Darwin i tym razem miał rację. Ciepłe bajorka w pobliżu źródeł hydrotermalnych są lepszym środowiskiem do powstania życia niż okolice dna oceanów w pobliżu tzw. ventów

Mech i wielkie wymieranie

Pierwsze mchy pojawiły się na lądzie w ordowiku. Uruchomiona przez nie reakcja hydrolizy krzemianów doprowadziła do zlodowacenia i wielkiego wymierania.

Zagłuszanie oceanu

Ocean pełen jest dźwięków. Trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów i odgłosy zwierząt. Coraz częściej jednak słychać hałas ludzkich urządzeń. Hałas, który zabija wieloryby.

Kleszcze i niesporczaki w kosmosie

Nie są tak odporne jak bakterie, a jednak. Niesporczaki i kleszcze są w stanie przetrwać podróż międzygwiezdną i zasiedlić kosmos.

środa, 31 października 2012

Powstanie życia na Ziemi, czyli który cukier tuczy a leki leczą

Pierwszy śnieg tej zimy, pierwsze rękawiczki i powracające skojarzenia z chiralnością cząsteczek. A jak chiralność, to aminokwasy, a jak aminokwasy i zima, to oczywiście powstanie życia na Ziemi. A jak powstanie życia, to panspermia i meteoryty. A w tym roku łączy się to z aminokwasami z kanadyjskiego upadku meteorytu w rejonie jeziora Tagish. Znaleziono w nim L-asparaginę używaną do produkcji aspartamu.

Kiedy Miller i Urey wykonywali w latach 50-tych ubiegłego wieku swój eksperyment z wytwarzaniem prostych aminokwasów przy pomocy oparów amoniaku, metanu, pary wodnej i wyładowań elektrycznych, wydawało się, że zagadka powstania życia została rozwiązana i proste związki organiczne mogą powstawać niemalże w tak banalny sposób jak alanina i glicyna.
Eksperyment Millera-Ureya (Carny CC-BY-2.5)

Problem w tym, że od aminokwasów z kolby Millera do syntezy białek jest bardzo daleka droga. Ponadto w eksperymencie Millera-Ureya otrzymano zarówno aminokwasy L- jak i D-. Tymczasem wszystkie znane aminokwasy występujące w białkach to L-aminokwasy. Gdyby synteza białek przebiegała w środowisku podobnym do kolby Millera, powinniśmy mieć oba aminokwasy, L i D w białkach - nie różnią się właściwościami. Tak się nie stało. Dlaczego? Jest to jedna z zagadek powstania życia na Ziemi, która jak bumerang wraca na naukową kanwę. Ostatnio za sprawą meteorytu z jeziora Tagish w Kanadzie.

Co to są aminokwasy L i D?

Zróżnicowanie na aminokwasy L i D związane jest z tzw. chiralnością cząsteczek. Brzmi to bardzo naukowo, ale jak skojarzy się komuś z chiromancją, to będzie dobrze. Chiralność cząsteczek to cecha symetrii podobna do symetrii lewej i prawej dłoni. Łatwo takie cząsteczki wyobrazić sobie jak lewą i prawą rękawiczkę (uwaga: przykład działa tylko na rękawiczce pięciopalczastej, z odrębnie doszytym kciukiem). O chiralności można też myśleć zakładając rękawiczki. Choćbyśmy nie wiem jak obracali lewą rękawiczkę, to nijak nie będzie nam pasowała do prawej dłoni, mimo, że jej odbicie lustrzane jest identyczne z prawą rękawiczką.
Cząsteczki chiralne L- i D-aminokwasów

Takie dwie cząsteczki - izomery, które są swoimi lustrzanymi odbiciami nazywamy enancjomerami. Enancjomerami mogą być np. aminokwasy. W eksperymencie Millera-Ureya otrzymano oba enancjomery prawe i lewe (D- i L-aminokwasy), ale w naturalnych białkach występują tylko L-aminokwasy. Mało tego, syntetyczne białka zawierające mieszaninę enancjomerów aminokwasów nie funkcjonują prawidłowo.

D-aminokwasy są obrócone w prawo (ang. dextrorotation), zaś L-aminokwasy są obrócone w lewo (ang. levorotation). Kobiety rozpoznają lewą dłoń po tym, że ma kciuk z prawej strony, a to dlatego, że dłonie oglądają z zewnętrznej strony, w ten sposób, że kciuki skierowane są do środka. W przypadku chiralności cząsteczek, dłonie otwieramy, kciukami na zewnątrz. Więc L-aminokwasy to lewa dłoń. I tylko takie występują w białkach, jakie znamy na Ziemi. Wszystkie 21 aminokwasów, to L-aminokwasy.

Mieszanina racemiczna a powstanie życia na Ziemi

Wróćmy jeszcze raz do Millera i Ureya. Mieszankę, którą otrzymali można nazwać racemiczną, gdyż występowały w niej oba enancjomery białek. Nie trzeba wielkiego wysiłku umysłowego by stwierdzić, że taka mieszanka nie doprowadziłaby do powstania białek zawierających tylko L-aminokwasy, skoro było ich tylko połowę. Co się stało z pozostałymi D-aminokwasami? A może ich w ogóle nie było? Mogło ich nie być od początku, wtedy eksperyment Millera-Ureya i synteza aminokwasów, to tylko zabawa chemików, która nie ma nic wspólnego z powstaniem życia. Wracamy zatem do punktu wyjścia.

Ale można inaczej tłumaczyć. Mieszanka racemiczna aminokwasów została w jakiś sposób zmieniona, tak aby pozostały w niej tylko L-aminokwasy. Tu z pomocą przyszedł meteoryt z jeziora Tagish w subarktycznej Kanadzie.

Upadek meteorytu wyjaśnia wszystko

W styczniu 2000 r. nad jeziorem Tagish ok. 30 km nad ziemią eksplodował  spory meteoryt. Rozbłysk światła był na tyle silny, że wiele osób wyruszyło na poszukiwania szczątków, które spadły na ziemię. Do tej pory znaleziono ok. 500 fragmentów. Szczególnie ważne dla badaczy było to, że fragmenty spadły do wiecznej zmarzliny i zostały znalezione niemal natychmiast po upadku, więc prawdopodobieństwa zanieczyszczenia jakimiś substancjami ziemskimi było niewielkie.
Meteoryt z jeziora Tagish (NASA, Public Domain)

Znalezione fragmenty przebadano gruntownie i stwierdzono w nich obecność aminokwasów. Najważniejsze jest jednak to, że po raz pierwszy uzyskano dane dotyczące chiralności nieorganicznych aminokwasów przybywających do nas z kosmosu. L-aminokwasów w meteorycie było 4 razy więcej niż D-aminokwasów.

Wygląda na to, że w Układzie Słonecznym z jakichś powodów występuje nadmiar L-aminokwasów. Zmienia to też nasze wyobrażenia o początkach życia na Ziemi. Wygląda na to, że aminokwasy powstały bardzo wcześnie, jeszcze na etapie tworzenia się planetozymali i były na młodej Ziemi od początku. L-aminokwasy związane są raczej z początkiem Układu Słonecznego, a nie samej Ziemi.

No to dlaczego cukier nie tuczy a leki leczą?

No właśnie, tym przeważającym L-aminokwasem z meteorytu była asparagina. Co ciekawe, innym aminokwasem w meteorycie była alanina, która nie wykazywała przewagi żadnego enancjomeru. Badania izotopowe wykazały, że żaden z aminokwasów nie jest biogeniczny i powstał w czasie formowania się Układu Słonecznego. Być może promieniowanie spolaryzowanego światła ultrafioletowego w tym czasie faworyzowało powstawanie L-aminokwasów. Jeśli tak było, życie w Układzie Słonecznym, a być może wszędzie oparte będzie zawsze na L-aminokwasach.

Słowem, organizmy żywe ewoluowały w środowiskach gdzie występowały tylko L-aminokwasy i tylko takie są przez nie przyjmowane. To rozróżnianie chiralności ma kapitalne znaczenia dla ludzkości. Okazuje się, że część związków, np. glukoza jest przyswajalna przez organizm w zależności do tego jaki enancjomer zawiera. Jedna glukoza tuczy, inna o odwrotnej chiralności nie.

Na podobnej zasadzie działają też niektóre leki. Ich przyswajalność zależy od składu enancjomerów. Być może na tym polega różnica pomiędzy lekami różnych producentów, których skład chemiczny jest taki sam, jednak skuteczność bywa różna. Słynnym przykładem jest talidomid. Kiedy lek wprowadzano na rynek, nie wiedziano o właściwościach enancjomerów. Lek podawany był kobietom w ciąży. Z biegiem czasu okazało się, że jeden enancjomer ma właściwości lecznicze, a drugi uszkadza płód.
Ofiara enancjomerów w talidomidzie (NCP14053)
 I jeszcze jedno. Enancjomery różnych związków organicznych w żywności zmieniają się wskutek ich przetwarzania. Surowe jabłko to nie to samo co pasteryzowany sok jabłkowy. Podobnie z mlekiem, UHT to już nie jest mleko krowie. Właściwości odżywcze żywności przetworzonej są znacznie mniejsze. Nic nie zastąpi surowych owoców i warzyw o właściwej chiralności cząsteczek. Aby temu zapobiec stosuje się analizę chiralności cząsteczek, np. w mleku UHT, ale jak wiadomo, proces taki nie jest idealny.

ps. Post dedykuję Mariuszowi Rospondkowi dziękując niniejszym za stymulującą dyskusję.

Fot. w nagłówku by fdecomite CC-BY

wtorek, 2 października 2012

Chłop pańszczyźniany, miłośnik przyrody

Morderczy topór omija tylko stare drzewo, na którym wisi obrazek święty lub kapliczka, bo kto by się ważył złamać dawne nakazy pradziadów, na tego choroba spadnie lub piorun w dom jego uderzy. Te dawne nakazy, wypływające z prostaczych wiar ludu, otaczają pieczą niektóre zwierzęta. Kto jaskółkę zabije, temu krowy krwią doić się będą, kto zniszczy gniazdo bociana, temu bociany dom podpalą lub grady pole wybiją, kto pszczołę zdepcze, temu matka umrze.

Tak o wierzeniach ludności Husowa sprzed 100 lat pisał znany polski etnograf Tadeusz Seweryn. Tekst, z którego pochodzi powyższy fragment, przypominam niniejszym, aby uczynić zadość obietnicy, jaką swego czasu złożyłem Makromanowi.

Husów położony jest kilka kilometrów na południe od Łańcuta. Jest to jedna z podkarpackich wsi związanych z kolonizacją niemiecką okolic Kańczugi. Sam artykuł Tadeusza Seweryna poświęcony jest niejakiemu Janowi Rakowi, chłopowi pańszczyźnianemu, pierwszemu spośród chłopów szermierzowi idei ochrony przyrody w Polsce, który swą postawą wzbudził podziw uczonych mężów z Krakowa.
Wrażliwość na nędzę ludzką złączyła się u niego z wrażliwością na ból zwierzęcia.
Wychodząc naprzeciw życzeniom Seweryna, postanowiłem postać Raka - obrońcy przyrody przenieść także do internetu. Niech jego postawa świadomego ekologa będzie przykładem dla wszystkich tych, którzy kochają przyrodę, jak to się mówi: bezwarunkowo.

Jan Rak - husowski poeta i filozof pozostawił po sobie skrypty przechowywane w Muzeum Etnograficznym w Krakowie. Na nie właśnie natknął się Tadeusz Seweryn. Twórczość Raka można przybliżyć sobie w Podkarpackiej Bibliotece Cyfrowej w Rzeszowie.


Niestety, nie udało mi się ustalić skąd pochodzi i kiedy został opublikowany artykuł. Przeglądnąłem bibliografię prof. Seweryna, ale tam pominięto tę krótką wzmiankę o Janie Raku. Mam tylko odbitkę ksero bez stron tytułowych, ale na pewno pochodzi sprzed II wojny światowej.
Źródła:
Fot. w nagłówku BiLK_Thorn CC-BY-SA