niedziela, 20 listopada 2011

Po co się całujemy?

Firma United Colors of Benetton wróciła na pierwsze strony gazet. I to znów za sprawą swojej nietuzinkowej reklamy. Tym razem postawiono na pocałunek. Nie, nie, nic z tych rzeczy.. nie zobaczymy pocałunków typu Scarlet O'Hara i Rhett Butler w "Przeminęło z wiatrem", pełnych namiętności i erotyzmu. Tym razem całują się Barack Obama i przywódca Chin, Benedykt XVI i premier Izraela oraz Angela Merkel i Nicolas Sarkozy. Wywołało to ostrą reakcję nie tylko Watykanu, ale i Białego Domu. Zdjęcie, a raczej fotomontaż, Benedykta XVI już usunięto z reklamy, lecz cel marketingowy został osiągnięty. Znów głośno jest o wspomnianej firmie.

Można by na tym zakończyć wpis i niech każdy sam sobie odpowie, co czuje, patrząc na całujących, i co czuje całując się sam. Jednak idąc tropem rozmyślań nad naszym stosunkiem do pocałunku, zaczynamy się zastanawiać, po co my się właściwie całujemy?


Krótka ankieta internetowa typu "wpisz w google: pocałunek", wyrzuciła mi od razu zdjęcia kochanków i hasło z wikipedii, które zaczyna się od słów "forma intymnego kontaktu". Jeśli z hasłem z wikipedii można się zgodzić, to zawężanie pocałunku tylko do zdjęć kochanków, jest już zbytnim uproszczaniem problemu. Całujemy się przecież o wiele częściej, w zasadzie całujemy się bardzo często i to przy różnych okazjach i w różne miejsca. Wciąż jednak nie wiemy, po co się całujemy?
Odpowiedzi na to pytanie próbuje udzielić nauka o wdzięcznej nazwie filematologia. Filematolodzy, jak większość naukowców, nie udziela kategorycznych odpowiedzi na postawione w tytule pytanie. Podkreślają jednak, że pocałunek może wywodzić się od naszych dalekich, zwierzęcych przodków, który przekazywali sobie wargami uprzednio przeżuty pokarm. Przekaz następował najczęściej na linii matka-bezzębne dziecko. Zatem, każdy mały hominid od urodzenia całował się i z czasem stało się to symbolem wyrażania uczuć i podtrzymywania więzi społecznych.

Jednak od czasu przekazywania sobie pokarmu ustami upłynęło sporo pokoleń i pocałunek znaczy dzisiaj coś więcej. Obecnie uważa się, że pocałunek to transfer informacji pomiędzy całującymi się. I to bardzo efektywny, trudno bowiem o bardziej bezpośredni kontakt, często już na "dzień dobry".

Jak zauważono, pocałunek to często pierwszy krok do łóżka. No i dobrze. Pocałunek zdradza bowiem całą prawdę o partnerze. Tak, partnerze, chodzi głównie o panów. Z badań wynika, że panie całują się chętniej niż panowie, a szczególnie ważne jest dla nich, żeby całować się jeszcze przed pierwszym stosunkiem (jeśli w ogóle do niego dojdzie). Dla kobiety współżycie to szansa na zajście w ciążę, musi być więc pewna, że idzie do łóżka z właściwym mężczyzną. Pocałunek dostarcza jej takich informacji. Tzn. nie sam pocałunek, ale ślina, z która się styka. Żeby sprowokować mężczyznę do ujawnienia informacji o sobie, kobieta spędzi sporo czasu na malowaniu ust, żeby tylko dostać trochę męskiej śliny do analizy.

Pocałunek czyli badanie głównego układu zgodności tkankowej
(fot. Luminage Photography CC A3 Unported License)
Kobiety analizują w pobranej ślinie główny układ zgodności tkankowej (MHC). Jednym z pierwszych badaczy, którzy doszli do takiego wniosku, był szwajcarski biolog Claud Wedekind, który przeprowadził słynne "badanie przepoconej koszulki". Z grubsza polegało to na tym, że studenci spędzili dwie noce w jednej koszulce, potem koszulki zapakowano do jednakowych pudełek i dano do powąchania studentkom :) Aha, studenci nie mogli używać mydła, dezodorantów itp. Następnie panie studentki musiały wybrać zapach, który im się najbardziej podobał (najmniej drażnił?). Okazało się, że wybierały mężczyzn o odmiennym MHC (Wedekind et al., 1995). Odmienne MHC powoduje, że potencjalny potomek będzie miał szerszy zakres działania systemu odpornościowego, będzie po prostu bardziej odporny. Zatem pocałunek pozwala sprawdzić, czy jest między kochankami chemia i czy warto inwestować w związek. Co ciekawe, kobiety, które brały doustne środki antykoncepcyjne, miały większy rozrzut preferencji. Widać, nie zależało im na MHC, bo nie zamierzały zajść w ciążę.

Potwierdzenie tej zależności przyniosły inne badania, które ujawniły, że o ile kobiety rzadziej decydują się na seks bez pocałunku, o tyle dla faceta nie ma to aż takiego znaczenia. On po prostu nie zajdzie w ciążę. Najczęściej jest też mniej "całuśny". Zresztą nie widziałem jeszcze reklamy, gdzie facet zachęca gorącymi ustami do kupienia czegokolwiek. Kobiety chcą być całowane w usta. Za to, jeśli już mężczyznę uda się nakłonić do całowania, o wiele chętniej inicjuje on tzw. pocałunek z języczkiem. Prawdopodobnie dlatego, że ślina zawiera testosteron i podnosi libido, a poza tym, faceci wyczuwają poziom estrogenów, a więc fazę cyklu owulacyjnego kobiety.
Z kobietami jednak jest tak, że, niczego nie można być pewnym do końca. Ostatnie badania preferencji MHC pokazały, że kobiety raczej unikają zbyt dużego podobieństwa głównego układu zgodności tkankowej partnera ze swoim partnerem, niż poszukają u niego różnic (Derti et al., 2010).

OK, tyle z tematów łóżkowych. Zaczęliśmy jednak od pocałunków innego typu. Całują się przecież wszyscy. Całują się w czoło, w rękę, w głowę.. Chyba wszędzie. Po co?

Z krótkiej sondy przeprowadzonej wśród domowników dowiedziałem się, że po to, żeby okazać swoją bliskość oraz żeby rozładować napięcie. I to był strzał w dziesiątkę. Odczucie więzi (bliskość) jest regulowane przez poziom oksytocyny, zaś stres (napięcie) związane jest z wytwarzaniem tzw. hormonu stresu czyli kortyzolu. Z badań osób całujących się wynika, że pocałunek obniża poziom kortyzolu. Co ciekawe, u par o dłuższym stażu, trzymanie się za ręce również obniża poziom kortyzolu (Wilson & Hill, 2007).
Z oksytocyną jest trochę bardziej skomplikowana sprawa. Jej poziom podczas pocałunku podnosi się tylko u mężczyzn. Wybrnięto z tego, tłumacząc, że kobiety potrzebują czegoś więcej, niż pocałunku, żeby poczuć silną więź.

Z przytoczonych badań wynika, że pocałunek spełnia wielorakie funkcje i związany jest z popędem seksualnym (sterowanym testosteronem); miłością romantyczną (sterowaną hormonami szczęścia takimi jak dopamina) oraz poczuciem więzi (oksytocyna).

Do pełni zrozumienia fenomenu pocałunku brakuje nam 100% frekwencji "całuśnych" wśród ludzi i naczelnych, w ogólności. Z badań nad szympansami wynika, że tylko szympans bonobo całuje naprawdę. Z kolei u ludzi, 10% populacji nie całuje się. Najprostszym wyjaśnieniem tej przypadłości, są prawdopodobnie wzorce kulturowe, pozbawione pocałunku, a promujące inne formy kontaktu bezpośredniego (np. dotykanie się nosami u Eskimosów).

Premier Tusk nie zawsze przytula się z lewej
(fot. Europejska Partia Ludowa
CC A2 Generic License)
Skoro jednak w naszej kulturze całujemy się, przyjrzyjmy się jak to robimy. Pocałunek w kontekście seksualnym zostawmy na boku. Zajmijmy się innymi pocałunkami, z których najczęstszy, to pocałunek na powitanie, w policzek. Obrazki z kampanii Benettona są fotomontażami, więc jako wzorzec proponuję słynny pocałunek Breżniew - Honecker (w nagłówku). Widać, że obaj przywódcy bratnich narodów radzieckiego i enerdowskiego, całują się, skręcając swe głowy w prawo (czyli dotykają się lewymi policzkami, chociaż Breżniew koniecznie próbuje trafić w usta, ale z lewej strony Honeckera). Okazuje się, że większość pocałunków na powitanie, tak właśnie wygląda. Przy pierwszym pocałunku, skręcamy głowę w prawo. Przeanalizowałem inne pocałunki radzieckich przywódców. Rzeczywiście, Breżniew-Gierek, Gorbaczow, a nawet Tusk-Putin, zaczynali ściskanie się, skręcając swe ciała w prawo (czyli dotykali się lewymi stronami). Prawdopodobieństwo, że Judasz pocałował Jezusa w lewy policzek jest jak 2:1. Naukowcy tłumaczą tę asymetrię pocałunku, preferencyjnym kierunkiem skręcania głowy płodu w ostatnim okresie ciąży (Güntürkün, 2003).


Tytułem podsumowania. Całujemy się, bo tak chcą kobiety (wszędzie, np. w rękę, jak Jarosław Kaczyński). Całujemy się, bo jesteśmy zdenerwowani (w lewy policzek). Całujemy się, bo podtrzymujemy więzi rodzinne (w lewy policzek).

Źródła:
1. Derti, A., Cenik, C., Kraft, P., & Roth, F. (2010). Absence of Evidence for MHC–Dependent Mate Selection within HapMap Populations PLoS Genetics, 6 (4) DOI: 10.1371/journal.pgen.1000925
2. Güntürkün, O. (2003). Adult persistence of head-turning asymmetry Nature 421: 711.
3. Wedekind, C. et al. (1995). MHC-dependent preferences in humans. Proceedings of the Royal Society of London 260: 245-49
4. Wilson, C.A. & Hill, W.L. (2007). Oxytocin and cortisol changes after kissing in adult human heterosexual pairs. Society for Neuroscience Neuroscience Seminar 2007 http://www.mendeley.com/research/oxytocin-cortisol-changes-after-kiss
5. Post o hormonach miłości na blogu Globalny śmietnik https://globalnysmietnik.wordpress.com/2011/06/12/hormony-milosci/
6. Zdjęcie w nagłówku: Deutsche Bundesarchiv Signature: "B 145 Bild-F088809-0038"

7 komentarze:

..miłością romantyczną (sterowaną hormonami szczęścia takimi jak dopamina) oraz poczuciem więzi (oksytocyna).
We wpisie na swoim blogu pozwoliłem sobie na zaprezentowanie argumentów przeciwko takiemu rozumieniu roli neuroprzekaźników, hormonów i innych mediatorów.
https://globalnysmietnik.wordpress.com/2011/06/12/hormony-milosci/

Streszczając problem - wiele substancji sygnalizacyjnych ma charakter uniwersalny i ma związek z najróżniejszymi, często krańcowo odmiennymi czynnościami psychicznymi. Prawie każda sytuacja stresowa zwiększa poziom kortyzolu i oksytocyny a "wyluzowanie" ja obniża, ale to następstwo a nie przyczyna danego schematu zachowania.

Z badaniami szeroko rozumianej "neuropsychologii" jest ten problem, iż wiele z nich nie spełnia standardów współczesnych badań biologicznych czy medycznych (liczebność grupy, wieloośrodkowość, podwójnie ślepa próba itd.) i wyniki czasami wychodzą jakie bądź.

Najlepiej widać to na podanym przykładzie "badaniu przepocone koszuli". Ponizej inny artykuł na ten temat.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/20442868

PS:
Sorry za krytykę w tym i poprzednim poście (komentarz o symulacjach "Zamachu Smoleńskiego" to też ja). Twój blog jest tak rewelacyjny, że nie mogłem się powstrzymać.

W blogach dotyczących "neuropsychologii" nie ma co zamieszczać komentarzy,jak ktoś wnioskuje na podstawie przebadanych 15 przypadków, czy bada depresję u gerbilów - trudno go przekonać.

Nie musisz przepraszac za krytyke (chociaz wcale nie odebralem tych wpisow w ten sposob). Ciesze sie, że blog wzbudza zainteresowanie. W koncu po to go pisze, dla Czytelnikow. I staram sie tak dobierac tematy, aby było coś i dla bardziej wyrobionych Czytelników, i dla tych mniej zorientowanych w naukach przyrodniczych. Jest więc popularno-naukowo. Czasem są więc pewne skróty myślowe, uproszczenia, które mogą fachowca razić. Super, że masz wpis na temat tzw. hormonów miłości. Zaraz go dopiszę do źródeł pod postem.

Dziękuję także za miłe słowa i rewnażuje się również pochlebną opinią o gloguglobalnymsmietnik.wordpress.com, który umieściłem zreszta w swym blogrollu.

W dziedzinie neuropsychologii i częściowo biologii ewolucyjnej bazuję często na informacjach z drugiej ręki, choć staram się, w miarę czasu docierać do materiałów źródłowych. I masz rację pisząc, że często wnioski są przeprowadzone na niereprezentatywnej próbie. Ten przykład ze skręcaniem głowy w prawo, był na próbie 124 par. A przecież wystarczy pójść np. na rynek, usiąść na ławce i po godzinie już mamy kilkaset par, które ściskają się na powitanie.
Myślę zresztą, że tu może chodzić o co innego, o towarzyszący uściskom gest podawanie sobie tylko prawej dłoni. Jest nam wtedy łatwiej skręcić się w prawo. Gdybyśmy podawali sobie dwie dłonie, jak np. w tańcu. wtedy stajemy do siebie prawymi policzkami.

Co do następstwa i przyczyny: jeśli całowanie się i trzymanie za rękę obniża poziom kortyzolu, to chyba jednak jest przyczyną. Jeśli komuś jest smutno, przytulamy go i to ma właściwości lecznicze (szeroko zresztą praktykowane).

Dzięki, dopisałem jeszcze wnioski na temat preferencji MHC z artykułu Derti et al. (2010).

BARDZO INTERESUJĄCE ! A co dzieje sie z naszym organizmem jeżeli jest nam źle, wszyscy są daleko i nie ma nas kto przytulic i pocałować, poziom kortyzolu się nie obniża ? Zbadałeś to ? Czym wtedy się leczyć Panie Doktorze ? Czy dogoterapia wystarczy ?

Nie badałem tego.. niestety, i nie wiem też czy pies jest w stanie zastąpić człowieka, w pewnych sytuacjach. Zwierzak to zawsze jakiś substytut wypełniający lukę w kręgu osób wśród których się obracamy (w naszym "stadzie"), jeśli zwiększa nasze poczucie bezpieczeństwa i potrzebę więzi (bycia członkiem stada), to pewnie obniża też stężenie kortyzolu. Ale to tylko takie tam banały..udomowiliśmy psa, a potem uczłowieczyli

Całujcie się jak najwięcej!

Prześlij komentarz

Szanowni Czytelnicy!
Zachęcam Was gorąco do komentowania wpisów na blogu i jednocześnie zachęcam równie gorąco do korzystania z tagów HTML, szczególnie przy wklejaniu linków do stron internetowych.

Oto kilka przykładów tagów HTML obsługiwanych przez bloggera:
link - a href=
wytłuszczenie - b
kursywa - i