sobota, 18 lutego 2012

Inwazja pytonów na pd. USA

Człowiek kocha zwierzęta. Kocha je oglądać, podglądać, polować na nie, gotować, piec i zjadać. Kocha też trzymać je w domu, jako maskotki. Cokolwiek by to nie było, zawsze znajdzie się amator, który chciałby je mieć u siebie. Mogą to być myszki, patyczaki, rybki, a nawet tak niesympatyczne stworzenia jak węże. Do nich należą też pytony. Niektóre pytony są rzadkością. Pyton tygrysi jasnoskóry (Python molurus molurus) znalazł się nawet w Czerwonej Księdze gatunków zagrożonych. Ponadto są drogie. Nie każdego stać na zakup i utrzymanie kilkumetrowego pytona. Pozwolić na to mogą sobie bogaci Amerykanie, u których jak pamiętamy z Kochaj albo rzuć wszystko jest "najlepsze, najszybsze, największe!". I Amerykanie kupowali te największe węże. Nie przewidzieli jednego. Pyton ma nieposkromiony apetyt, długo żyje i szybko się nudzi. Hodowcy znudzeni oglądaniem, pieszczeniem i wiecznym karmieniem węża, w końcu wywozili go do lasu. Jeśli było zimno, pyton ostatecznie ginął. Jeśli jednak natrafił na warunki zbliżone do naturalnych, przeżywał. I tak w Ameryce pyton tygrysi ciemnoskóry stał się gatunkiem inwazyjnym. Dość paskudnym. Z kilku powodów, o których poniżej. A dotyczy to ciepłych lasów deszczowych pd Stanów Zjednoczonych, szczególnie Florydy i Parku Narodowego Everglades.
Zanim się znudzi i wyląduje na bagnach Everglades, pyton mieszka godnie i nieustannie
wypatruje pożywienia (fot. Bradrock Public Domain)
Pyton tygrysi ciemnoskóry (Python molurus bivittatus) pochodzi z południowej Azji, jego ojczyzną są Birma (stąd Amerykanie nazywają go pytonem birmańskim) i południowe Chiny. Jest największym podgatunkiem pytona tygrysiego i dochodzi prawie do 5.5 metra długości w naturalnych warunkach* (Dorcas et al., 2012). Dojrzałość osiąga po 4 latach, a dożywa do 20. Poluje głównie nocą na ptaki i ssaki. Potrafi rzucić się nawet na jelonka. Na niego nic (oprócz rozsierdzonych ludzi) nie poluje, więc należy do szczytowych drapieżników (top predators) w swoim siedlisku. Znane są przypadki, że pytony atakują florydzkie aligatory, które do tej pory były szczytowymi drapieżnikami w Everglades.
Pytony, podobnie jak psy, jedzą tyle ile wlezie. Aż im niedobrze. Jeśli mają pod dostatkiem pożywienia wokół siebie, polują i jedzą bez opamiętania.

Poniżej filmik z jutuba (pyton kontra aligator na bagnach Everglades).
W sumie nie ma co komentować, ciarki same chodzą po plecach.

Pytony dziko żyjące na Florydzie obserwuje się od niedawna, właściwie ponad wszelką wątpliwość określono występowanie pytona birmańskiego, kiedy przejechał go samochód w 1993 roku. Dzisiaj ich populację szacuje się na 180 tys. Z powodu swego pytoniego apetytu, rozmiarów, umiejętności polowania zagrażają wszystkiemu co żyje w Everglades. Dorcas i in. (2012) przemierzyli od 2003 do 2011 roku prawie 57 tys. km dróg w pd. Florydzie, notując wszystkie zwierzaki, które napotkali 'dead or live'. Z analizy wyników jasno wynika, że populacja pytonów rozrosła się do potężnych rozmiarów, zaś florydzkie ssaki praktycznie wyginęły. I to wszystkie, począwszy od szczurów, poprzez króliki, wiewiórki aż po jelenie. Pyton zagraża też ptakom oraz, być może, największemu drapieżnemu ssakowi Florydy - panterze florydzkiej (Puma concolor coryi). Mówi się nawet, że jak już nie będzie miał na co polować, to zabierze się za aligatory. A potem pewnie za ludzi...

W liczbach wygląda to tak:
  • populacja szopa pracza (Procyon lotor) spadła o 99.3%
  • oposów (Didelphis virginiana) o 98.9%
  • rysia rudego (Lynx rufus) o 87.5%
  • królików (Sylvilagus spp.) o 100%
Potencjalny zasięg pytona tygrysiego w USA (wg USGS Public Domain)
I tym sposobem, pyton tygrysi zagrożony wyginięciem w Birmie, stał się problemem na Florydzie. To jest właśnie cecha gatunków inwazyjnych. Wkraczają do nowego siedliska, zupełnie nieprzygotowanego na nowych gości. Żadna z ofiar pytona nie wykształciła mechanizmów obronnych przeciwko takiemu drapieżnikowi. Nie było kiedy, na to potrzeba wielu pokoleń. Z innymi stworzeniami może być podobnie. Szopy pracze giną w paszczach pytonów na Florydzie, a same są problemem w Europie Zachodniej. Podobnie króliki, nie ma ich już w Everglades, ale w Australii są inwazyjne.

Gatunki inwazyjne nie dotyczą tylko zwierząt czy roślin. Należą do nich wszystkie formy życia na Ziemi, także bakterie i wirusy. I to one zbierają największe, śmiertelne żniwo. W końcu Indian północnoamerykańskich wykończyła ospa i ognista woda (ta druga w postaci nieorganicznej, oczywiście). 

O gatunkach obcych, szczególnie inwazyjnych, o roli jaką odegrały na Ziemi, teraz i przed wiekami, będzie na tym blogu pewnie nie raz. Z niecierpliwością czekam na posty (conajmniej 3) Michała Stachacza, które poruszą problem inwazyjnej akwafauny w Polsce. Posty już są, widziałem i już teraz polecam. Niebawem pewnie zostaną opublikowane.

Wpis ten dedykuję Paulinie, autorce bloga Pamiętnik Emigrantki
____________________________
*) W niewoli podobno dochodzi do 6 m, a na polskiej wikipedii znalazłem informację, że rekord długości wynosi 8 m, ale nie napisano dla jakiego podgatunku pytona tygrysiego.

Źródła:
Dorcas, M., Willson, J., Reed, R., Snow, R., Rochford, M., Miller, M., Meshaka, W., Andreadis, P., Mazzotti, F., Romagosa, C., & Hart, K. (2012). From the Cover: Severe mammal declines coincide with proliferation of invasive Burmese pythons in Everglades National Park Proceedings of the National Academy of Sciences, 109 (7), 2418-2422 DOI: 10.1073/pnas.1115226109

Fot. w nagłówku: Pyton walczy z aligatorem o pozycję szczytowego drapieżnika w Everglades (USGS Public Domain)

10 komentarze:

Mega ciekawy artykuł! Trafił do mnie i ze względu na tematykę węży, i ze względu na Florydę. A jak dotarłam do dedykacji, to aż się wzruszyłam- dziękuję bardzo! :)
Z jednym tylko nie mogę się zgodzić- jak można stwierdzić, że węże są niesympatyczne? Wystarczy spojrzeć w ich urocze oczka i na rozdwojony języczek, i człowiek od razu się zakochuje :)

Czemu nie przepadam za wężami, napisałem na FB :) A co do dedykacji, to już kiedyś zauważyłem, że w wielu Twoich postach przewijają się gatunki inwazyjne i pamiętam post o wycieczce na Florydę, więc dedykacja musiała taka być :)

Paulina, no i agamę oczywiście pamiętam :)

Heh, pojęcie "gatunki inwazyjne" jest mi dzięki Tobie wyjątkowo oswojone :)

A ja pamiętam artykuł o jaszczurzych ogonach. I nawet ostatnio wyjątkowo pamiętam, bo tak jakoś dopiero się zorientowałam, oczywiście obserwując mojego smoka, że ogon agamie służy chyba tylko do tego, żeby go wlec za sobą. Ani to nie "zamerda", ani inaczej nie poruszy.. Czasem nawet wygląda, jakby ten ogon tylko przeszkadzał.

Musisz swoją agamę pogonić trochę, niech sobie poskacze. Może wtedy coś z tym ogonem się podzieje :)

Ostatnio oglądałem o tym film (chyba na tvp), pamiętam że mówiono tam jeszcze o jakimś innym gatunku pytona afrykańskiego, który coraz częściej pojawia się na Everglades i chyba chodziło o pytona skalnego. Biolodzy w filmie obawiali się że oba gatunki będą się krzyżować i mogłaby powstać jakaś hybryda azjatycko/afrykańska:) a oba gatunki należą chyba do największych pytonów... było też o osobniku który zaatakował swojego opiekuna i gdy uwolnił się z terrarium chciał w nocy go udusić :D Ciekaw jestem jak poradzą sobie z tak dużym i niebezpiecznym inwazyjnym drapieżnikiem. Dobry materiał na horror "Zemsta pytonów z Everglades" ;)

Planując kolejny wypad na Florydę, tym razem między innymi do Everglades, natrafiłam na taki oto filmik, który od razu przypomniał mi o powyższym poście :)

http://www.youtube.com/watch?v=zPRFebOSBM4

Oczka słodkie, tak to też potwierdzę ale cechy charakteru nie zawsze zależą od wyglądu

I sympatycznie zeżarłoby Panią Paulinkę

Świetny wpis. Warto było tutaj zajrzeć. Pozdrawiam

Prześlij komentarz

Szanowni Czytelnicy!
Zachęcam Was gorąco do komentowania wpisów na blogu i jednocześnie zachęcam równie gorąco do korzystania z tagów HTML, szczególnie przy wklejaniu linków do stron internetowych.

Oto kilka przykładów tagów HTML obsługiwanych przez bloggera:
link - a href=
wytłuszczenie - b
kursywa - i