środa, 14 września 2011

Gaz łupkowy w Polsce - zbyt piękne, żeby było prawdziwe?

Czy nad gazem łupkowym zachodzi słońce? (fot. wikipedia)
Nie ma chyba dnia, żeby nie było słychać w polskich mediach o gazie łupkowym. Coraz częściej powtarza się, że wg ostatnich szacunków tego gazu może wystarczyć na nasze potrzeby na kolejne 300 lat. Ta kosmiczna perspektywa już skusiła premiera Tuska do obiecywania, że z zysków ze sprzedaży gazu łupkowego sfinansuje nasze emerytury. Z drugiej strony, ukończono lub buduje się, kolejne gazociągi oplatające Europę coraz gęstszą siecią i podpisuje się wieloletnie umowy na dostawy gazu, głównie z Rosji, jak to zrobił premier Pawlak.

To, czy, i ile gazu łupkowego w Polsce dokładnie jest, wkrótce się okaże. Wstępne badania pokazały, że istotnie gaz w sylurskich łupkach jest. Pozostał problem oszacowania zasobności złóż oraz problem wydobycia i sprzedaży gazu. Jednocześnie w mediach, w ciągu ostatnich tygodni pojawiło się kilka głosów polityków zachodnioeuropejskich, m.in. na forum ekonomicznym w Krynicy, że Europa gazu łupkowego nie potrzebuje, bo mamy gęstą sieć gazociągów gazu konwencjonalnego. Na dodatek Azerbejdżan podał, że odkrył nowe gigantyczne złoża węglowodorów, które będzie chciał dostarczyć Europie, a dzisiaj (14 września br.) Onet.pl donosił, że w Szwecji gaz łupkowy nie wypalił, a w pomorskiem już martwią się jak wykorzystać gaz z łupków, którego w tej chwili nikt nie potrzebuje.

Mało tego, coraz częściej do głosu dochodzi lobby ekologiczne które, jak można się spodziewać, jest nieprzychylne wydobyciu gazu łupkowego. W renomowanym magazynie Nature z 15 września 2011 (14 września wersja on-line) ukazała się polemika, gdzie zestawiono argumenty "za" i "przeciw" wydobyciu gazu łupkowego.

Z czysto patriotycznych pobudek, z grubsza, wymienię tylko argumenty podane w Nature przeciw wydobyciu. Zanim do nich przejdę, w dużym skrócie podam, że gaz łupkowy w przeciwieństwie do gazu konwencjonalnego, należy ze skały na siłę wypchnąć. Żeby to zrobić, najpierw skałę należy rozszczelinować, a potem do tak spękanej skały wtłacza się pod ciśnieniem roztwór wodny wymieszany z drobnym piaskiem, który zapobiega zamykaniu się szczelin. Roztwór wypycha gaz ze szczelin w łupkach na powierzchnię. Jak widać, technologia jest dość skomplikowana i patent na nią mają Amerykanie, którzy od pewnego czasu wydobywają w ten sposób gaz ze swoich złoż w Teksasie, Arkansas, Pensylwanii czy Luizjanie. I to głównie na amerykańskich doświadczeniach zebranych w ciągu ostatnich kilkunastu lat bazują autorzy polemiki w Nature.

Ze wspomnianych argumentów "przeciw" autorzy Nature wymieniają, że roztwór wtłaczany do szczelin to mieszanka zawierająca substancje rakotwórcze i toksyczne. Problemem jest utylizacja tego roztworu, a jego część dostaje się do podłoża, gdzie wchodzi w reakcję z solami, węglowodorami, metalami ciężkimi i pierwiastkami radiogenicznymi. Autorzy stwierdzają wprost: roztwór wtłaczany do szczelin, zanieczyszcza wody podziemne. Ponadto, argumentują, wydobycie i spalanie gazu łupkowego wzmacnia efekt cieplarniany znacznie bardziej niż gazu konwencjonalnego czy węgla, głównie przez większe wydzielanie metanu do atmosfery, który jest gazem cieplarnianym groźniejszym od ditlenku węgla.
Do tego dochodzą zanieczyszczenia spowodowe przez pracujące przy otworach maszyny generujące ciśnienie pod którym wtłaczany jest roztwór do szczelin. Potrzebne do tego olbrzymie silniki Diesla stanowią duże zagrożenie dla lokalnego środowiska poprzez emisję spalin.
To właściwie tyle w największym skrócie.

Argumenty za wydobyciem gazu łupkowego może sobie każdy sam wyobrazić, szczególnie z perspektywy polskiego podwórka, więc nie będę przytaczał Nature. Wizje roztaczane przez politków i PGNiG są naprawdę kuszące.

I na koniec jeszcze jedna, ważna sprawa. Polska jest na rynku gazowo-naftowym małym graczem (jak na razie). Pokazała to sprawa NordStreamu. Właściwie nie mamy nic do powiedzenia. Jakoś nie wierzę, żeby gazowy potentat jakim jest Gazprom, bezczynnie przyglądał się jak dobieramy się do gazu łupkowego i zaopatrujemy pół Europy. Nic z tego. Ba, w najbliższym czasie należy się spodziewać nasilenia głosów sceptycznych wobec gazu łupkowego, płynących zewsząd. Być może także z tak szacownych naukowych pism jak Nature. W grę wchodzą zbyt duże pieniądze i konflikt interesów gigantów gazowych, by wszystko odbyło się bez wojny propagandowej. Wystarczy popatrzeć na energetykę jądrową. Jak będzie? Zobaczymy, naturalnie.

Źródła:
1. Nature http://www.nature.com/nature/journal/v477/n7364/full/477271a.html
2. Onet.pl http://biznes.onet.pl/w-szwecji-gaz-z-lupkow-okazal-sie-niewypalem,18567,4848826,1,prasa-detal

12 komentarze:

kolejna ingerencja toksynami w wody gruntowe, to nie może się dobrze skończyć... czy mamy za mało nowotworów ?

Chodziło mi o to, że kiedy w grę wchodzą ogromne pieniądze, nie spodziewajmy się, żeby ktokolwiek powiedział nam prawdę. Nawet tzw. niezależni eksperci też bywają sowicie opłacani. A nowotworów, oczywiście, nie mamy za mało..

Piszący ten artykuł też jest na garnuszku Gazpromu !

Tego nie wiem (chodzi o autora w Nature), ale wiem, że macki Gazpromu sięgają daleko. Sprawa NordStreamu pokazała, że nawet wielka firma audytowa jest w stanie tak audyt przeprowadzić, żeby pasowało zleceniodawcy.

No byłem na wierceniu za takim gazem i żyje :) lobby tych co się boją strat jest wielkie......

A co do wód gruntowych po pierwsze na jakiej głębokości one są?????? i ci co się znają na wierceniu wiedzą że te poziomy są kilkukrotnie zarurowane i odgrodzone ale to się trzeba znać na podstawie wiercenia

Szczelinowanie i wody, w tym gruntowe, opisałem w poście http://kalcyt.blogspot.com/2011/10/woda-gaz-upkowy.html
Wiadomo, że przy głębokości otworu ponad 3 km zaczyną się dużą średnicą świdra i warstw rur okładzinowych na górze otworu jest sporo, więc poziom wód gruntowych jest zacementowany dokumentnie. Obawy wynikają jednak z tego, że szczelinowanie może rozszczelnić górotwór, co, jak pisałem w cytowanym poście, w Polsce będzie niemożliwe. Różnica poziomów pomiędzy gazem a wodami gruntowymi wynosi zbyt dużo (ok. 3 km).

Oj oj przeczytałem co pisałem i aby było jasne nie neguje wiedzy autora bo można i tak zinterpretować to co pisałem mi raczej chodziło o częste wypowiadanie się laików co do szkodliwości którzy często nie maja wiedzy tylko "obite" slogany.... a co do takiej wody to ja myślę że bardziej niebezpieczne jest stosowanie płuczki olejowej co ma też miejsce (nie tylko w wierceniach za gazem łupkowym ale i konwencjonalnym) bo to i opary szkodzą jak również jej magazynowanie i magazynowanie oraz utylizacja zwiercin według mojego skromnego zdania to też jest problem :)

Zgadzam się co płuczki olejowej, czy jakiejkolwiek innej, zawsze jest problem z utylizacją. Pamiętam z własnego doświadczenia, jak mi płuczka zżarła podeszwy od butów po kilku tygodniach sporadycznego w sumie łażenia po sitach (podeszwa niby odporna była). A dołów płuczkowych nie wywozi się przecież do oczyszczalni, tylko zostawia na miejscu (tak było w latach 90-tych, chyba że teraz jest inaczej). Problemem może być liczba wierceń za gazem łupkowym, która przewyższy znacznie liczbę konwencjonalnych odwiertów, więc i stopień uciążliwości do środowiska może być większy.
Polak mądr po szkodzie, znamy to przysłowie, ale co rusz okazuje się, że i przed szkodą i po szkodzie głupi.
Pamiętam sprzed dwóch miesięcy obrazki z TV okolic Mszany Dolnej. Nie wody - grzmi reporter stojąc w wybetonowanym korycie potoku. A była, tylko się zmyła!, chciałoby się powiedzieć. Betonujcie potoki, rzeki prostujcie i spuszczajcie wodę do morza, byle szybciej! Osuszajcie Polskę, póki jeszcze można!
Nie ma w ogóle dyskusji na ten temat, są tylko jednorazowe akcje, jak to w Polsce. Boję się, że przy okazji gazu łupkowego to też może być taka akcja.

Racja zgadzam się z tym że nie ma dyskusji wszystko jest "nakazane" z góry..... a czasem wystarczy siąść i w kulturalny sposób bez sporów wymienić się poglądami przedstawić swoje racje i dojść do mądrych wniosków a w polsce...... każdy wie swoje i tyle. Wygrywa ten kto ma pieniądze lub jest przy władzy a środowisko cierpi. A co do płuczek to niestety pracowałem tylko na wiertniach lądowych ponoć często na morzach zwierciny lądują wprost do wody (nie pisze tu o płuczkach olejowych) tak słyszałem z opowiadań ludzi tam pracujących. Co do dołów urobkowych to też się zgadzam.

Choć bywa też i tak że za dół urobkowy służy zakopany zbiornik który potem się wykopuje wtedy nie ma zanieczyszczenia wiec nie zawsze jest "be i źle" :D

Pewnie, że różnie to bywa. Większość przekrętów nie wychodzi poza obręb zainteresowanych, a na wierceniu krzyżują się interesy wielu różnych, jak to się mówi, interesariuszy :) począwszy od wiertaczy a na samorządowcach skończywszy.

Prześlij komentarz

Szanowni Czytelnicy!
Zachęcam Was gorąco do komentowania wpisów na blogu i jednocześnie zachęcam równie gorąco do korzystania z tagów HTML, szczególnie przy wklejaniu linków do stron internetowych.

Oto kilka przykładów tagów HTML obsługiwanych przez bloggera:
link - a href=
wytłuszczenie - b
kursywa - i